Prezesi sądów przeciwko słowom Silvio Berlusconiego
Prezesi sądów w Mediolanie zaprotestowali przeciwko słowom byłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego. Mówił on, że o tym, iż ma płacić swej żonie, z którą jest w separacji, 36 milionów euro rocznie, zdecydowały trzy "sędzie - feministki i komunistki".
"Prezesi sądu apelacyjnego i sądu pierwszej instancji w Mediolanie zdecydowanie odrzucają wszelkie insynuacje co do stronniczości składu sędziowskiego" - głosi wspólny komunikat podpisany przez Livię Pomodoro i Giovanniego Canzio. Stanęli oni w obronie składu sędziowskiego, który orzekał w sprawie warunków separacji Berlusconiego z żoną Veroniką Lario.
W nocie, cytowanej przez włoskie media, przypomniano rekomendację komitetu ministrów sprawiedliwości przy Radzie Europy, skierowaną do przedstawicieli władzy wykonawczej i ustawodawczej, by komentując decyzje sędziów unikali "wszelkiego szyderstwa". Mogłoby ono, podkreślono, podważyć zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości.
W wywiadzie telewizyjnym Berlusconi został poproszony o komentarz do niedawnego postanowienia sądu w Mediolanie w sprawie podziału jego majątku w związku z separacją. Zgodnie z tym orzeczeniem, wydanym po trzech latach sporów na tle majątkowym, były premier i magnat telewizyjny ma wypłacać Lario co miesiąc 3 miliony euro, czyli - jak podkreślają media - 100 tysięcy euro dziennie. Poza tym otrzymała ona rezydencję w Macherio koło Mediolanu wartą 76 milionów euro.
- Zdecydowały o tym trzy sędzie - feministki i komunistki. To coś oderwanego od rzeczywistości - powiedział Berlusconi. Oświadczył, że odwoła się od tego postanowienia.
Dodał też, że tacy sędziowie "prześladują go od 1994 roku". W ten sposób odniósł się do swych licznych spraw sądowych. Wcześniej również jako szef rządu wielokrotnie atakował przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, co za każdym razem spotykało się z ich ostrą reakcją.