Prezes Stoczni Gdynia podejrzany
Zarzut utrudniania działalności związkowi zawodowemu "Stoczniowiec" postawiła w czwartek prezesowi Stoczni Gdynia S.A. Januszowi Szlancie prokuratura rejonowa w Gdyni. Grozi mu za to kara grzywny lub ograniczenia wolności.
Doniesienie na prezesa stoczni złożyli liderzy związku zawodowego "Stoczniowiec".
Przedstawiliśmy panu Januszowi Sz. zarzut utrudniania wykonywania działalności związkowej Związkowi Zawodowemu Pracowników Stoczni Gdynia S.A "Stoczniowiec" - powiedziała szefowa gdyńskiej prokuratury rejonowej Marzenna Szkulimowska.
Według prokuratury Janusz Szlanta utrudniał związkowi działalność od sierpnia 2001 do marca 2002.
Przejawiało się to wykonywaniem różnych działań. Chodzi m.in. o zwolnienie zarządu tego związku niezgodnie z ustawą o związkach zawodowych - dodaje prokurator.
Zdaniem prokuratury Szlanta ograniczał też związkowcom ze "Stoczniowca" dostęp do zakładowego radiowęzła, nie wykonywał także pewnych punktów układu zbiorowego pracy.
Prezes stoczni nie przyznał się do winy. Odmówił złożenia wyjaśnień i zapowiedział, że złoży je w późniejszym terminie.
W poniedziałek zarzuty nielegalnego zorganizowania strajku w stoczni w lutym 2002 prokuratura w Gdyni postawiła trzem liderom związku zawodowego "Stoczniowiec".
Przywódcom "Stoczniowca" tak jak prezesowi firmy grozi kara grzywny bądź ograniczenia wolności. Postępowanie przeciwko związkowcom wszczęto po doniesieniu zarządu Stoczni Gdynia S.A.
Protest w stoczni rozpoczął się 18 lutego. Po zwolnieniu z pracy 30 osób, przybrał formę strajku okupacyjnego. W ciągu tygodnia grupa około 1000 protestujących zmalała do około 40 osób. Początkowo stoczniowcy wysunęli 13 postulatów socjalnych. W trakcie protestu, po tym, jak rozpoczęły się zwolnienia, strajkujący domagali się jedynie przywrócenia do pracy usuniętych. Protest trwał tydzień. (an)