Prezes PiS pochwalił Schetynę. Paweł Rabiej dla WP: to była zimna, wyrachowana kalkulacja
• Rabiej dla WP: komplement Kaczyńskiego pod adresem Schetyny miał wbić klin między Grzegorza Schetynę a Ewę Kopacz
• Jackowski: według mojej wiedzy takiego zamiaru absolutnie nie było
• Kaczyński podczas debaty w Sejmie: Schetyna zachowywał się mniej więcej przyzwoicie. Reszta marszałków za poprzednich rządów to jedno wielkie nieszczęście
- Było pięcioro marszałków Sejmu za czasów waszych rządów. Muszę powiedzieć, że jeden z nich zachowywał się mniej więcej przyzwoicie. Siedzi tutaj naprzeciwko mnie marszałek Schetyna. Cała reszta to było jedno wielkie nieszczęście – powiedział w poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Słowa te padły podczas poniedziałkowej debaty nad wnioskiem o odwołanie z funkcji marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. W ławach sejmowych, tuż obok wspomnianego Schetyny siedziała Ewa Kopacz, także była marszałek Sejmu, była premier i była szefowa Platformy. W tym ostatnim fotelu zastąpił ją właśnie Schetyna, a o konflikcie dwojga liderów PO głośno jest od wielu miesięcy. Dobre słowa Kaczyńskiego o Schetynie były spontaniczną oceną obecnego szefa Platformy czy należy w nich szukać drugiego dna?
- Trudno podążać za myślami prezesa Kaczyńskiego – mówi WP Jan Grabiec, rzecznik PO. – Ma poglądy takie, jakie ma, ale na ogół mówi to, co chce powiedzieć i chce uderzyć w pewne punkty. Wypowiedzi prezesa rzadko jeśli mają charakter koncyliacyjny, nawet jeśli mają godzić, to zawsze przy okazji komuś musi dołożyć. I taki charakter ma też trochę ma ta wypowiedź. Jest być może obliczona na pogłębianie czy budowanie różnic w ramach opozycji czy być może w Platformie – zauważa Grabiec.
Czy prezes PiS rzeczywiście chciał zamieszać w, i tak borykającej się z wewnętrznymi konfliktami, Platformie? – Według mojej wiedzy takiego zamiaru absolutnie nie było - mówi WP senator PiS Jan Maria Jackowski, ale nieoficjalnie politycy partii rządzącej dyskretnie uśmiechają się, słysząc pytanie o wczorajsze wystąpienie prezesa i w większości wykręcają się od interpretacji gestu Jarosława Kaczyńskiego. - To pytanie retoryczne, prezes nic nie robi, ani nic nie mówi przypadkiem. To wytrawny polityczny gracz - ocenia ważny członek klubu parlamentarnego PiS.
- Im większe zamieszanie w PO, tym lepiej. Wiadomo, że między Ewą Kopacz a Grzegorzem Schetyną i ich stronnikami nie jest dobrze. Nawet jeśli Schetyna był dobrym marszałkiem, a był niezłym, to prezes nie musiał tego głośno mówić – tłumaczy WP jeden z posłów PiS, który był wczoraj na sali. - Jasne, że chodziło o to, żeby znów rzucili się na siebie, albo przynajmniej, żeby chociaż trochę ich od siebie oddalić, zasiać nieufność - dodaje.
- Chwalenie kogokolwiek przez prezesa jest bardzo mocno podejrzane - ocenia Paweł Rabiej z Nowoczesnej. - Prezes jest osobą niezwykle nieufną, nie ma zaufania do nikogo, a szczególnie jak sądzę, nie ma zaufania do osób z drugiej strony sceny politycznej. Więc sądzę, że to była taka zimna, wyrachowana kalkulacja, która miała wbić klin między Grzegorza Schetynę a Ewę Kopacz - twierdzi Rabiej.
W Platformie Obywatelskiej intencje prezesa PiS najwyraźniej zostały prawidłowo rozszyfrowane. - Prezes Kaczyński uwielbia rządzić za pomocą dzielenia - komentuje sejmowe wystąpienie Kaczyńskiego rzecznik PO Jan Grabiec. - Robi to wewnątrz PiS. Często w ministerstwach kierownictwo jest obsadzane tak, żeby minister miał jako zastępcę swojego osobistego wroga. Po to, żeby wzajemnie donosili na siebie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Być może ten mechanizm próbuje zastosować też w przypadku PO, ale Ewa Kopacz i Grzegorz Schetyna to są doświadczeni politycy, którzy na takie gry się nie nabiorą – zapewnia Grabiec.