Prezes PiS lubi pospać dłużej. Tajemnice pobytu w szpitalu Jarosława Kaczyńskiego

- Prezes Kaczyński lubi pospać dłużej. Dużo czyta. W jego sali światło gaśnie dopiero po północy – mówi nam jeden z pracowników szpitala wojskowego w Warszawie. To już drugi tydzień, kiedy prezes Prawa i Sprawiedliwości przebywa w szpitalu. Oficjalnie, z powodu kontuzji kolana.

Prezes PiS lubi pospać dłużej. Tajemnice pobytu w szpitalu Jarosława Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © newspix.pl | CIECIER I BRUNNER
Sylwester Ruszkiewicz

Szpital Wojskowy przy ul. Szaserów w Warszawie. Codziennie wykonuje się tutaj setki badań i przyjmuje rzesze pacjentów. Osoba, która pojawi się w placówce po raz pierwszy, łatwo może się zgubić. Kilkanaście budynków, ciągnące się w nieskończoność korytarze i podziemne przejścia.

Dla lekarzy i dyrekcji placówki, pobyt „najważniejszej osoby w państwie” nie jest niczym nadzwyczajnym. W szpitalu, z opieki profesjonalnych medyków, korzystają od lat politycy z górnej półki. Leczył się tu Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński, Bronisław Komorowski i Beata Szydło. Leczyła się tutaj również ś.p. mama prezesa PiS Jadwiga Kaczyńska. A szef Prawa i Sprawiedliwości jest pacjentem placówki od kilkunastu lat.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

Budynek D1. Na parterze mieści się Klinika Rehabilitacji. Na drugim piętrze Oddział Zakażeń Narządu Ruchu. Na trzecim Oddział Kliniczny Kardiochirurgii. Na czwartym Klinika Chorób Wewnętrznych i Hematologii, a także Gastroenterologii. To w tym budynku od dwóch tygodni przebywa Jarosław Kaczyński. W wydzielonej salce z osobną łazienką. Pod salą, 24 godziny na dobę siedzi czujny ochroniarz prezesa. To były funkcjonariusz GROM, a obecnie pracownik firmy GROM Group. Pilnuje, żeby nikt niepowołany nie dostał się do środka, nie zrobił zdjęć i nie próbował zamienić kilku zdań z politykiem. Z oddziału na szpitalny korytarz prowadzą dwa wyjścia. Prosto z nich są windy, którymi prezes w asyście ochroniarza jeździ na badania. – Ochroniarze pełnią dyżury przy salce prezesa. Jedna zmiana jest rano ok. 6-7, druga pod wieczór – mówi nam nasz informator.

Jednak to nie byli GROM-owcy pełnią najważniejszą rolę podczas pobytu prezesa PiS w szpitalu. Na każde zawołanie jest Jacek Rudziński, osobisty kierowca prezesa i zaufany współpracownik. – Potrafi przyjechać kilka razy w ciągu dnia. Przywieźć gazety, książki, coś do jedzenia. Z reguły jest przed południem, ale np. w ostatni czwartek był przed godzina 14 – mówi nasz informator. – Od czego to zależy? – dopytujemy. – Różnie. A to prezes wstanie później, a to ma zaplanowane badania. Zależnie od sytuacji, dzwoni do kierowcy i ten przyjeżdża. Kaczyński lubi pospać dłużej, bo do późna w nocy potrafi czytać książki – dodaje nasz rozmówca.

Mimo szpitalnego pobytu, prezes całkowicie nie odciął się od polityki. W ciągu kilkunastu dni gościł u siebie, m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremier Beatę Szydło, marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, szefa MON Mariusza Błaszczaka czy szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego. – Największe szopki to są jak premier Morawiecki przyjeżdża – opowiada nam jeden z pracowników szpitala. – Najpierw pojawia się samochód z ochroną. Rozglądają się, sprawdzają teren. Później w rządowej kolumnie pojawia się Morawiecki. Idzie do prezesa, a jak wychodzi zaczyna się kombinowanie. Nie wiadomo, którym wyjściem opuści szpital. Jego auta potrafią podjechać pod trzy różne wyjścia. W ostatni wtorek samochód pancerny premiera odjechał na pusto. A Morawiecki pojechał drugim, wie pan, tak dla zmyłki… – mówi nam pracownik szpitala.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

- Tabloidy napisały, że pani Szydło była u prezesa pięć godzin. A to nie tak do końca. Pani premier też przyjeżdża tutaj na jakieś badania. Po tej wizycie była jeszcze dwa razy. Jakie nie wiem, bo jak ktoś z rządu przyjeżdża, to od razu do gabinetu idzie – dodaje nasz rozmówca. Co ciekawe, w ostatnich dniach w szpitalu przy ul. Szaserów gościli również prezydent Andrzej Duda i szef BBN Paweł Soloch. Obaj rzekomo mieli wcześniej zaplanowaną wizytę w gabinecie stomatologicznym.

W bufecie, niedaleko administracji wojskowego szpitala serwują kotlet pożarski, kopytka i gotowane warzywa. Można zjeść też flaki albo zupę koperkową. Pyszne, domowe jedzenie. Cena też przystępna – 16 złotych. O 13-tej nie ma jeszcze tłumów. Godzinę później nie ma już miejsc – Nie, pan Kaczyński tu nie bywa. A szkoda, bo tu dobrze karmią – mówi nam pracownica magazynu, znajdującego się po sąsiedzku. Z naszych ustaleń wynika, że prezes jest na szpitalnej diecie. Posiłki – na specjalne życzenie – przywożą mu również najbliżsi współpracownicy.

Przypomnijmy, prezes PiS trafił do szpitala na początku maja. Oficjalnie: z powodu urazu kolana. - Prezes długo zwlekał z podjęciem leczenia, aż w ostatnim czasie uraz spowodował tak silny ból, że uniemożliwił mu poruszanie się o własnych siłach – tłumaczył we "Wprost" wicemarszałek Senatu Adama Bielan. Ku zaskoczeniu, okazało się że od samego początku nie leżał na ortopedii. Trafił od razu do Kliniki Gastroenterologii, Endokrynologii i Chorób Wewnętrznych. Spekulowano, że przyczyną mogą być problemy z groźną bakterią, a nawet nowotworem. - Jedyną poważną dolegliwością, z którą prezes PiS się boryka, jest uraz kolana – zaprzeczał Bielan.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
szpitalkolanoszaserów
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1220)