Prezes PiS lubi pospać dłużej. Tajemnice pobytu w szpitalu Jarosława Kaczyńskiego
- Prezes Kaczyński lubi pospać dłużej. Dużo czyta. W jego sali światło gaśnie dopiero po północy – mówi nam jeden z pracowników szpitala wojskowego w Warszawie. To już drugi tydzień, kiedy prezes Prawa i Sprawiedliwości przebywa w szpitalu. Oficjalnie, z powodu kontuzji kolana.
18.05.2018 | aktual.: 18.05.2018 16:43
Szpital Wojskowy przy ul. Szaserów w Warszawie. Codziennie wykonuje się tutaj setki badań i przyjmuje rzesze pacjentów. Osoba, która pojawi się w placówce po raz pierwszy, łatwo może się zgubić. Kilkanaście budynków, ciągnące się w nieskończoność korytarze i podziemne przejścia.
Dla lekarzy i dyrekcji placówki, pobyt „najważniejszej osoby w państwie” nie jest niczym nadzwyczajnym. W szpitalu, z opieki profesjonalnych medyków, korzystają od lat politycy z górnej półki. Leczył się tu Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński, Bronisław Komorowski i Beata Szydło. Leczyła się tutaj również ś.p. mama prezesa PiS Jadwiga Kaczyńska. A szef Prawa i Sprawiedliwości jest pacjentem placówki od kilkunastu lat.
Budynek D1. Na parterze mieści się Klinika Rehabilitacji. Na drugim piętrze Oddział Zakażeń Narządu Ruchu. Na trzecim Oddział Kliniczny Kardiochirurgii. Na czwartym Klinika Chorób Wewnętrznych i Hematologii, a także Gastroenterologii. To w tym budynku od dwóch tygodni przebywa Jarosław Kaczyński. W wydzielonej salce z osobną łazienką. Pod salą, 24 godziny na dobę siedzi czujny ochroniarz prezesa. To były funkcjonariusz GROM, a obecnie pracownik firmy GROM Group. Pilnuje, żeby nikt niepowołany nie dostał się do środka, nie zrobił zdjęć i nie próbował zamienić kilku zdań z politykiem. Z oddziału na szpitalny korytarz prowadzą dwa wyjścia. Prosto z nich są windy, którymi prezes w asyście ochroniarza jeździ na badania. – Ochroniarze pełnią dyżury przy salce prezesa. Jedna zmiana jest rano ok. 6-7, druga pod wieczór – mówi nam nasz informator.
Jednak to nie byli GROM-owcy pełnią najważniejszą rolę podczas pobytu prezesa PiS w szpitalu. Na każde zawołanie jest Jacek Rudziński, osobisty kierowca prezesa i zaufany współpracownik. – Potrafi przyjechać kilka razy w ciągu dnia. Przywieźć gazety, książki, coś do jedzenia. Z reguły jest przed południem, ale np. w ostatni czwartek był przed godzina 14 – mówi nasz informator. – Od czego to zależy? – dopytujemy. – Różnie. A to prezes wstanie później, a to ma zaplanowane badania. Zależnie od sytuacji, dzwoni do kierowcy i ten przyjeżdża. Kaczyński lubi pospać dłużej, bo do późna w nocy potrafi czytać książki – dodaje nasz rozmówca.
Mimo szpitalnego pobytu, prezes całkowicie nie odciął się od polityki. W ciągu kilkunastu dni gościł u siebie, m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremier Beatę Szydło, marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, szefa MON Mariusza Błaszczaka czy szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego. – Największe szopki to są jak premier Morawiecki przyjeżdża – opowiada nam jeden z pracowników szpitala. – Najpierw pojawia się samochód z ochroną. Rozglądają się, sprawdzają teren. Później w rządowej kolumnie pojawia się Morawiecki. Idzie do prezesa, a jak wychodzi zaczyna się kombinowanie. Nie wiadomo, którym wyjściem opuści szpital. Jego auta potrafią podjechać pod trzy różne wyjścia. W ostatni wtorek samochód pancerny premiera odjechał na pusto. A Morawiecki pojechał drugim, wie pan, tak dla zmyłki… – mówi nam pracownik szpitala.
- Tabloidy napisały, że pani Szydło była u prezesa pięć godzin. A to nie tak do końca. Pani premier też przyjeżdża tutaj na jakieś badania. Po tej wizycie była jeszcze dwa razy. Jakie nie wiem, bo jak ktoś z rządu przyjeżdża, to od razu do gabinetu idzie – dodaje nasz rozmówca. Co ciekawe, w ostatnich dniach w szpitalu przy ul. Szaserów gościli również prezydent Andrzej Duda i szef BBN Paweł Soloch. Obaj rzekomo mieli wcześniej zaplanowaną wizytę w gabinecie stomatologicznym.
W bufecie, niedaleko administracji wojskowego szpitala serwują kotlet pożarski, kopytka i gotowane warzywa. Można zjeść też flaki albo zupę koperkową. Pyszne, domowe jedzenie. Cena też przystępna – 16 złotych. O 13-tej nie ma jeszcze tłumów. Godzinę później nie ma już miejsc – Nie, pan Kaczyński tu nie bywa. A szkoda, bo tu dobrze karmią – mówi nam pracownica magazynu, znajdującego się po sąsiedzku. Z naszych ustaleń wynika, że prezes jest na szpitalnej diecie. Posiłki – na specjalne życzenie – przywożą mu również najbliżsi współpracownicy.
Przypomnijmy, prezes PiS trafił do szpitala na początku maja. Oficjalnie: z powodu urazu kolana. - Prezes długo zwlekał z podjęciem leczenia, aż w ostatnim czasie uraz spowodował tak silny ból, że uniemożliwił mu poruszanie się o własnych siłach – tłumaczył we "Wprost" wicemarszałek Senatu Adama Bielan. Ku zaskoczeniu, okazało się że od samego początku nie leżał na ortopedii. Trafił od razu do Kliniki Gastroenterologii, Endokrynologii i Chorób Wewnętrznych. Spekulowano, że przyczyną mogą być problemy z groźną bakterią, a nawet nowotworem. - Jedyną poważną dolegliwością, z którą prezes PiS się boryka, jest uraz kolana – zaprzeczał Bielan.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl