Prezes IPN: jestem zadowolony z poprawek Senatu
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof.
Janusz Kurtyka powiedział w telewizji publicznej, że
jest zadowolony z kształtu przepisów lustracyjnych przyjętych
przez Senat. Zapewnił, że IPN będzie ujawniał tylko te przypadki
współpracy z SB, które są "absolutnie pewne".
24.08.2006 | aktual.: 24.08.2006 11:23
Głosami senatorów PiS Senat odrzucił w środę późnym wieczorem większość zaakceptowanych wcześniej przez senacką komisję praw człowieka i praworządności poprawek do ustawy zmieniającej zasady lustracji i ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej. Teraz nowe przepisy lustracyjne wraz z poprawkami Senatu wrócą do Sejmu, który - według planowanego porządku obrad - ma się zająć lustracją w czwartek wieczorem.
Bardzo chciałem, aby Instytut dostał szansę realizacji tej ustawy. Obawiałem się, że gdyby przeszły poprawki komisji senackiej (Praw Człowieka i Praworządności - PAP), ustawa byłaby tak zróżnicowana wewnętrznie, że jej realizacja byłaby niemożliwa- zaznaczył prof. Kurtyka w programie "Kwadrans po ósmej" w TVP.
Jak poinformował, zaświadczenia lustracyjne, które będzie można uzyskać z IPN, będą zawierały informacje o tym, "w jakim charakterze dana osoba figuruje w materiałach bezpieki, jakie są treści zapisów ewidencyjnych, przytoczonych in extenso, oraz jakie materiały archiwalne zachowały się na temat danej osoby".
Nie będziemy oczywiście przytaczali treści wielu tomów, tylko charakter zachowanych dokumentów oraz sygnaturę archiwalną. Tym, którzy będą chcieli sprawdzić podstawę źródłową naszego zaświadczenia, umożliwi to dotarcie do tych materiałów- dodał Kurtyka.
Prezes IPN przyznał, że jest zwolennikiem tego, by osoby zajmujące najwyższe stanowiska państwowe były "przeźroczyste". Jeżeli ktoś chce być posłem, redaktorem naczelnym, lub np. prezesem IPN, to powinien liczyć się z tym, że jego życie będzie prześwietlane, ponieważ to jest jego wola, deklaracja, jego kariera. Tę cenę trzeba zapłacić po to, aby należeć do elity społecznej - argumentował Kurtyka. Dodał, że osoby publiczne muszą liczyć się z tym, że ich prywatność będzie "w jakiś sposób ograniczona".
Kurtyka zapowiedział, że IPN będzie publikował jedynie przypadki "absolutnie pewne". Całkiem często zdarzały się sytuacje, w których osoba porządna została zwerbowana w wyniku bardzo misternie skonstruowanej akcji bezpieki, po czym po podpisaniu zobowiązania odmawiała współpracy (...) Takich osób nie należałoby teraz wskazywać palcem, chyba że zechcą robić karierę publiczną- argumentował prezes IPN.
Dodał, że "nikt nie jest w stanie" oszacować, ile nazwisk będzie zawierała lista osób poddanych lustracji. Kurtyka powiedział, że IPN ma obecnie możliwość sprawdzenia ok. 4 tys. osób miesięcznie, a więc rocznie zaświadczenia może otrzymać nie więcej niż 50 tys. osób.
Poinformował też, że w związku z procesem lustracyjnym, Instytut będzie potrzebował 200 nowych etatów, a sama obsługa procedur nałożonych na IPN ustawą lustracyjną będzie kosztowała 30 mln zł.