Premier: zamierzałem skończyć rządy mając 91 lat
Chciałem rządzić już gdy miałem 12 lat.
Premierem zamierzałem zostać, mając lat 34, a skończyć rządy,
mając lat 91. To byłby rok 2040. To jeszcze strasznie dużo czasu -
powiedział premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym
tygodnikowi "Wprost".
15.01.2007 00:10
Pytany o kryzys w polskim Kościele, premier oświadczył, że nie chce ferować pochopnych sądów. Gdy kiedyś na prośbę biskupów powiedziałem w Watykanie, że dobrze byłoby, gdyby tytuł prymasa pozostał w Warszawie, od razu usłyszałem, że tworzę jarosławizm (w nawiązaniu do józefinizmu) i że chcę podporządkować Kościół państwu. Od tej pory jestem ostrożniejszy. Ale lustracja jest nieunikniona i lepiej by było, gdyby kościelne działania w tej dziedzinie były energiczniejsze. Można by wtedy uniknąć niedobrych wydarzeń.
Czy premier wierzy, że ustawa "deubekizacyjna", a także ujawnienie raportu z likwidacji WSI i nowa ustawa lustracyjna pozwolą rozliczyć PRL? - Jarosław Kaczyński mówi: to będą trzy ogromne kroki do przodu. Ale dekomunizacja, tak jak była rozumiana kilkanaście lat temu, to wyeliminowanie z życia publicznego także pracowników aparatu partyjnego. A to jest dziś trudniejsze niż kiedyś. Trudno też zdobyć dla tego posunięcia poparcie.
Dlaczego jest trudniej? Instytucje, do których przenieśli się aparatczycy, są dziś w wielkiej mierze prywatne. Chodzi przede wszystkim o banki, a szerzej - po prostu o przedsiębiorstwa. Mimo to warto się zastanowić, czy nie dałoby się wprowadzić zakazu uczestnictwa tych ludzi w życiu publicznym - odpowiedział premier.
Czy warto się nadal szarpać z takimi koalicjantami? - pyta "Wprost". Nie ukrywam, że się nad tym zastanawiam. Choć w obecnej sytuacji innej możliwości raczej nie ma. Nie wykluczam jednak, że któregoś dnia może się okazać, że cena podbita przez LPR albo Samoobronę jest zbyt wysoka - odpowiada szef rządu.
Nawiązując do artykułu "Rzeczpospolitej", która twierdzi, że w najbliższej przyszłości czeka nas rząd mniejszościowy, premier mówi, że nie traktuję tego artykułu w kategorii rewelacji, bo od początku mówiłem, że jeżeli Andrzejowi Lepperowi zostaną postawione zarzuty prokuratorskie, będzie to oznaczało, że opuści on rząd.
Spośród członków swego gabinetu premier najlepiej ocenia Grażynę Gęsicką i Zbigniewa Ziobrę. A kogo najgorzej - zostawi to dla siebie. Ci, których być może odwołam, mają duże zalety, ale w moim przekonaniu reprezentują koncepcje, których nie da się zrealizować. Zapowiada, że odwoła "jedną, może dwie osoby".
Wybiegając myślą w perspektywę wyborów prezydenckich w 2010 roku, premier mówi, że Lech Kaczyński to zdecydowanie najlepszy prezydent, jakiego mieliśmy. On sam nie zamierza kandydować. Bycie premierem już mi wystarczy.