Trzęsienie ziemi na Wyspach. Londyn bez premiera
Zaledwie po kilku tygodniach rządzenia, brytyjska premier Liz Truss podała się do dymisji. Poinformowała o tym na specjalnej konferencji. Stanowisko objęła 6 września, tuż przed śmiercią królowej Elżbiety II.
Truss, która jeszcze w środę zapewniała, że nie zamierza rezygnować, zmieniła zdanie po spotkaniu z Jackiem Berrym, przewodniczącym Partii Konserwatywnej, Grahamem Bradym, szefem Komitetu 1922 skupiającego posłów, którzy nie pełnią stanowisk rządowych oraz swoją zastępczynią Therese Coffey.
Nagła konferencja i zmiana decyzji
Decyzję o swojej rezygnacji Liz Truss ogłosiła w trakcie popołudniowej konferencji na Downing Street 10. Tłumaczyła ją m.in. trudnymi okolicznościami. - Objęłam władzę w czasie wielkiej ekonomicznej i międzynarodowej niestabilności. Rodziny i spółki martwiły się, jak zapłacą swoje rachunki. Putin wypowiedział wojnę Ukrainie, zagrażając bezpieczeństwu całego kontynentu - mówiła.
Jednocześnie Truss zaznaczyła, że jej celem było zwalczanie niskiego wzrostu gospodarczego, walka z cenami prądu i wprowadzenie zmian w systemie ubezpieczeń. Wobec fiaska na niektórych polach podkreśliła, że "nie może już sprawować powierzonego jej mandatu". Jak zaznaczyła, swoją decyzję przekazała już królowi Karolowi III.
Truss zapewniła, że Partia Konserwatywna nadal będzie pracować nad założonymi celami w zakresie fiskalnym oraz "utrzymaniem stabilności gospodarczej kraju". - Pozostanę premierem do momentu, aż zostanie wybrany mój następca - zakończyła swoje wystąpienie.
Potężny konflikt wewnątrz partii
Dymisja Liz Truss to efekt wielu konfliktów i napięć w macierzystej Partii Konserwatywnej. Eskalacja nastąpiła w ostatnich dniach. Do dymisji podała się m.in. Suella Braverman, czyli minister spraw wewnętrznych, a zawieszony został bliski współpracownik premier. Dodatkowo w ostatnim czasie do mediów trafiały liczne informacje o tym, że posłowie rządzącej partii byli zmuszani do głosowania w określony sposób. Doprowadziło to m.in. do buntu części z nich i środowego fiaska w głosowaniu w sprawie gazu łupkowego.
Truss ogłosiła swoją rezygnację w 45. dniu po objęciu urzędu. Jej następca ma być wyłoniony do końca przyszłego tygodnia. Oznacza to, że wyboru nowego lidera konserwatystów dokonają tylko posłowie, bez udziału wszystkich członków partii w decydującej rundzie. Truss przejdzie do historii Wielkiej Brytanii jako najkrócej rządząca nowożytna premier.
Opozycja chce wyborów
Lider brytyjskiej opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer, w reakcji na rezygnację premier Liz Truss, wezwał w czwartek do przeprowadzenia nowych wyborów do Izby Gmin. Jak przekonuje, Partia Konserwatywna straciła mandat do sprawowania władzy.
- Nie mają mandatu, by poddać kraj kolejnemu eksperymentowi; Wielka Brytania nie jest ich osobistym lennem, którym mogą zarządzać jak chcą. Brytyjskie społeczeństwo zasługuje na należyty głos w sprawie przyszłości kraju; musi mieć szansę porównania chaosu torysów z planami Partii Pracy na uporządkowanie ich bałaganu, rozwijanie gospodarki z korzyścią dla ludzi pracy i odbudowanie kraju - oświadczył Starmer.
Źródło: WP Wiadomości, Sky News, PAP