Premier Węgier: żadnej tolerancji dla awanturników

Około 50 osób zostało rannych w Budapeszcie w starciach między kilkusetosobowymi grupami
demonstrantów a policją w pobliżu siedziby Węgierskiej Partii
Socjalistycznej. Premier Ferenc Gyurcsany powiedział, że nie będzie "żadnej tolerancji" wobec awanturników.

Obraz
Źródło zdjęć: © AFP

Według źródeł policyjnych, zatrzymano 137 osób, głównie młodych mężczyzn i znanych policji "piłkarskich" chuliganów. Poszukiwanych jest dalszych 42 uczestników zamieszek. Policja twierdzi, że siły porządkowe panują nad sytuacją.

Zamieszki wybuchły, gdy od protestującego pokojowo tłumu oddzieliły się grupy młodych ludzi; niektórzy byli ubrani w zasłaniające twarz kominiarki. W kierunku policjantów poleciały butelki i kamienie. Policja wezwała agresywnych demonstrantów do rozejścia się, a gdy to nie poskutkowało użyła gazu łzawiącego. Demonstranci zamierzali dostać się wewnątrz budynku partii, który chroniło kilkuset policjantów, niektórzy na koniach i z psami obronnymi. Spłonęło kilka wozów policyjnych. Protestujący wznieśli barykady z kontenerów na śmiecie i parkowych ławek. Policji udało się rozpędzić tłum w trzeciej godzinie zamieszek dopiero za pomocą armatek wodnych.

Tymczasem premier Gyurcsany, nie reagując na kolejny apel węgierskiej opozycyjnej partii Fidesz o ustąpienie, powiedział w środę, że jego rząd ma obecnie zamiar trzymać się zdecydowanie jednego kursu - reform politycznych, by zapewnić zrównoważony rozwój gospodarczy kraju.

Wiceprzewodniczący parlamentu, deputowany Fidesz Janos Ader oświadczył w telewizji publicznej, że rząd Gyurcsanya musi odejść. Zdaniem Adera, to, co było kryzysem moralnym, przekształciło się w kryzys polityczny, a odpowiedzialność za to ponosi właśnie Gyurcsany.

Do kryzysu politycznego na Węgrzech doszło po opublikowaniu w mediach nagrania, w którym premier przyznaje, że rządzący pod jego przewodem socjaliści okłamywali społeczeństwo co do faktycznego stanu gospodarki i państwa, wzywa do zaprzestania tych praktyk i wszczęcia niepopularnych reform. Według Janosa Tischlera, historyka i byłego dyrektora Instytutu Węgierskiego w Warszawie, nie widać możliwości osiągnięcia kompromisu i rozwiązania "patowej sytuacji" na Węgrzech. Uważa on, że podział polityczny na Węgrzech jest tak wyraźny, że "nie widać, aby którakolwiek ze stron miała siłę do zawarcia jakiegokolwiek kompromisu".

Na pytanie o reakcję na ostatnie wydarzenia zwykłych obywateli Tischler odpowiedział: Ludzie są zszokowani. Podobna sytuacja nie zdarzyła się na Węgrzech od 50 lat. Widać, że po niedzieli (wówczas rozpoczęły się protesty) w kraju coś się zmieniło, wśród ludzi panuje nieufność, niepewność. Każdy lubi mieć poczucie bezpieczeństwa, a myśmy właśnie je stracili - skomentował.

Z kolei ambasador Węgier w Warszawie Michaly Gyoer jest zdania, że premier jako pierwszy chciał zerwać z demagogią, lecz jego przeciwnicy koncentrują się na tym, że kłamał i był uczestnikiem kłamstwa.

Nasz premier jeszcze przed utworzeniem rządu, na majowym posiedzeniu klubu socjalistów, wygłosił przemówienie, w którym postawił ultimatum, według którego albo zerwie się z praktyką stosowaną na Węgrzech od 16 lat, polegającą na fałszywej socjalnej demagogii, która nie ma szans na realizację w najbliższej przyszłości, albo on przestanie być premierem. W tym przemówieniu był dość samokrytyczny i z brutalną szczerością mówił też, że półtora roku jego władzy też jest częścią tego kłamstwa - powiedział ambasador Gyoer.

Tymczasem według "Rossijskiej Gaziety", zamieszki uliczne w Budapeszcie są m.in. konsekwencją przystąpienia Węgier do Unii Europejskiej i przygotowań do planowanego na rok 2010 wejścia tego kraju do strefy euro.

Ponadto przyjęcie budżetu Unii Europejskiej przekreśliło wielkie nadzieje Węgrów - podobnie jak Polaków, Słowaków i Czechów - na szczodre zastrzyki w gospodarkę ze strony UE - dodaje oficjalny moskiewski dziennik.

Wydarzenia TV POLSAT

Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Błaszczak traci poświadczenie bezpieczeństwa. Oskarża Tuska
Błaszczak traci poświadczenie bezpieczeństwa. Oskarża Tuska
"Mamy dobre relacje". Zapytali Tuska o Hołownię
"Mamy dobre relacje". Zapytali Tuska o Hołownię
"To są wszystko bajki". Kaczyński oburzył się na pytania dziennikarki
"To są wszystko bajki". Kaczyński oburzył się na pytania dziennikarki
Wypadek w Austrii. "To delegacja z urzędu w Małopolsce"
Wypadek w Austrii. "To delegacja z urzędu w Małopolsce"
Kolejne kłopoty Bąkiewicza. Prokuratura zajmie się zbiórką pieniędzy
Kolejne kłopoty Bąkiewicza. Prokuratura zajmie się zbiórką pieniędzy
Nowe doniesienia o tragedii w Austrii. "Wszystkie pojazdy miały polskie rejestracje"
Nowe doniesienia o tragedii w Austrii. "Wszystkie pojazdy miały polskie rejestracje"
Zabójstwo w Barcicach. Nowe okoliczności. Prokuratura ujawnia
Zabójstwo w Barcicach. Nowe okoliczności. Prokuratura ujawnia
Ochrona zdrowia zwierząt. Nowa ustawa przyjęta przez Sejm
Ochrona zdrowia zwierząt. Nowa ustawa przyjęta przez Sejm
Bus dachował na S7. Są ranni. Droga całkowicie zablokowana
Bus dachował na S7. Są ranni. Droga całkowicie zablokowana
Wypadek polskiego autokaru w Austrii. Tragiczne doniesienia
Wypadek polskiego autokaru w Austrii. Tragiczne doniesienia
Szef MON o strategii Trumpa. "Nie może ponieść porażki"
Szef MON o strategii Trumpa. "Nie może ponieść porażki"
Paweł S. małym świadkiem koronnym. "Składa obszerne wyjaśnienia"
Paweł S. małym świadkiem koronnym. "Składa obszerne wyjaśnienia"