Premier Węgier: policja stłumiła zamieszki, ale nie brutalnie
Premier Węgier Ferenc Gyurcsany odrzucił zarzuty, jakoby działania policji tłumiącej niedawne zamieszki w Budapeszcie były nadmiernie brutalne.
30.10.2006 | aktual.: 30.10.2006 14:46
Podczas obchodów rocznicy węgierskiej rewolucji 1956 roku w ubiegły poniedziałek doszło do gwałtownych protestów - w trakcie zamieszek rannych zostało co najmniej 167 osób, w tym 17 policjantów. Policja użyła w celu spacyfikowania 100-tysięcznego tłumu kauczukowych pocisków, armatek wodnych oraz gazu łzawiącego.
Zdaniem Gyurcsanya postępowanie policji było zgodne z prawem, usprawiedliwione i adekwatne. Premier dodał, że rząd utworzy zespół ekspertów - prawników, socjologów, psychologów kryminalnych i specjalistów od psychologii tłumu - który przeanalizuje wydarzenia ostatnich kilku tygodniu.
W trakcie wystąpienia premiera w parlamencie nie było na sali przedstawicieli opozycji - centroprawicowego Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej. Opozycja bojkotuje jego przemówienia, bo uważa go za osobę niepożądaną w węgierskiej polityce i w żadnej formie nie chce z nim współpracować.
Komisja Europejska (KE) zwróciła się do rządu Węgier o wyjaśnienie doniesień o użyciu przez policję węgierską niewspółmiernych środków w celu rozpędzenia manifestacji antyrządowych podczas obchodów rocznicy rewolucji 1956 roku.
Demonstracje przeciwko centrolewicowemu rządowi Gyurcsanya rozpoczęły się na Węgrzech 17 września, kiedy to ujawniono nagranie, na którym premier przyznaje się, że jego rząd rozmyślnie zatajał przed społeczeństwem złą sytuację gospodarczą kraju.