Premier: stać nas na udział w siłach stabilizacyjnych
Polskę stać na udział w siłach stabilizacyjnych w Iraku - uważa premier Leszek Miller. "Ministerstwo Obrony Narodowej twierdzi, że tak. Ja nie mam powodów, żeby wątpić w kompetencje kierownictwa ministerstwa" - powiedział premier pytany przez dziennikarzy, czy Polskę stać na udział w tych siłach.
16.05.2003 16:10
"Rzeczpospolita" doniosła w piątek, że udział polskich żołnierzy w siłach stabilizacyjnych w Iraku będzie kosztował polski budżet ponad 30 mln dolarów.
Według dziennika tyle wynoszą ostrożne szacunki dodatków zagranicznych i wojennych, które trzeba będzie wypłacić żołnierzom podczas ich rocznej misji. To jedna trzecia rzeczywistych kosztów - za resztę zapłacą Amerykanie. Pokryją koszty logistyki - transportu i pobytu naszych żołnierzy. Tak zwane koszty osobowe Polska musi jednak w całości wziąć na siebie. Problem polega bowiem na tym, że zgodnie z przepisami Amerykanie nie mogą wypłacać pensji obcym żołnierzom.
"Trudno, żeby obce państwo płaciło naszym żołnierzom, choćby to był najbliższy sojusznik" - powiedział "Rzeczpospolitej" rzecznik prasowy MON płk Eugeniusz Mleczak. Polska zapłaci więc za szkolenie, szczepienie i ubezpieczenie żołnierzy oraz - oprócz krajowej pensji - wypłaci im specjalne dodatki: zagraniczny i wojenny.
"Koszty pokryjemy częściowo z oszczędności w Ministerstwie Obrony, ale gdyby pieniędzy zabrakło, będziemy liczyli na dodatkowe fundusze z rezerw rządowych" - powiedział dziennikowi "Rz" wiceminister obrony narodowej Janusz Zemke.
"Budżet państwa nie dysponuje żadną rezerwą, która mogłaby być użyta na ten cel" - powiedział w piątek dziennikarzom premier. Zaznaczył, że jedna trzecia rzeczywistego kosztu udziału polskich żołnierzy w siłach stabilizacyjnych, którą musiałaby ponieść Polska, może być sfinansowana "tylko i wyłącznie z zasobów finansowych MON".
"To jest świetny fachowiec, świetny kandydat. Trudno wyobrazić sobie kogoś lepszego" - tak Miller określił Adama Kobierackiego, który - jak napisała piątkowa "Gazeta Wyborcza" - zostanie jednym z zastępców sekretarza generalnego NATO.
Według "GW" Kobieracki, obecny szef departamentu polityki bezpieczeństwa MSZ, obejmie stanowisko zapewne pod koniec czerwca. Wygrał konkurs na zastępcę sekretarza generalnego ds. operacyjnych. To nowe stanowisko, które powstało w ramach zmian w strukturze NATO.