"Premier powiedział to, co Polacy chcieli usłyszeć"
W ocenie sekretarza generalnego PiS Joachima
Brudzińskiego, w środowym orędziu premier Jarosław Kaczyński
pokazał pazur. Powiedział to, co Polacy chcieli usłyszeć, to
znaczy, że przyjęty jest budżet.
27.09.2006 | aktual.: 27.09.2006 23:02
Zdaniem Brudzińskiego, od dwóch dni mamy do czynienia z - jak to okreslił - wirtualną, medialną rzeczywistością jakiegoś pseudokryzysu, kryzysu demokracji. Tymczasem państwo funkcjonuje normalnie, gospodarka ma się dobrze, społeczeństwo się rozwija, jest budżet, który został przyjęty. Nie jest przekroczony deficyt budżetowy - uważa Brudziński.
Abstrahując od całej tej sieczki i jazgotu, w pewnym sensie usprawiedliwionego skrajnie nieodpowiedzialną postawą opozycji i tą prowokacją dziennikarską, kraj idzie w dobrym kierunku - uważa sekretarz generalny PiS.
Społeczeństwo powinno stać się beneficjentem wzrostu gospodarczego. Wzrost gospodarczy dla samego wzrostu gospodarczego jest bez sensu, jeżeli obywatele tego nie odczują w swoich portfelach, w swoich budżetach domowych i o to tak naprawdę chodzi - podkreślił Brudziński.
Dodał, że PiS szedł do zeszłoroczonych wyborów parlamentarnych z hasłami "solidarna Polska" i "solidarne państwo" i te hasła są obecnie realizowane.
Według Brudzińskiego, dzisiaj problemem przeciętnej polskiej rodziny jest to, żeby wystarczyło pieniędzy, żeby można było godnie żyć, godnie wypoczywać, godnie się bawić. To jest najważniejsze i to premier w swoim wystąpieniu powiedział - zaznaczył sekretarz generalny PiS.
Jeśli dzisiaj jakaś grupa czuje się zagrożona, to tą grupą na pewno nie jest polskie społeczeństwo, to są ci, którzy na tych sitwach i na układach świetnie się mieli i świetnie żerowali - ocenił.
My robimy swoje, a ja jestem spokojny o przeciętnego Kowalskiego - podkreślił Brudziński.