Premier policzył, wygra prezydent?
Prezydent Aleksander Kwaśniewski uważa, że
łatwość, z jaką wniosek o wotum zaufania dla rządu został
wypowiedziany, każe sądzić, że rząd ma policzone siły i jest
przekonany o sukcesie. "Bo gdyby nie, to sądzę, że nie byłoby to
tak - ot powiedziane, bardzo szybko i zdecydowanie" - powiedział.
Prezydent przypomniał podczas wtorkowej konferencji prasowej, że był parlamentarzystą i patrzył na tablicę elektroniczną w Sejmie, gdy głosowano wniosek nieufności wobec rządu Hanny Suchockiej. Przypomniał też, że wniosek w tej sprawie złożył poseł "Solidarności" Alojzy Pietrzyk."Czyli głosowanie też było na własne życzenie" - zaznaczył.
28 maja 1993 roku Sejm jednym głosem przewagi przyjął wniosek "Solidarności" o wotum nieufności wobec Hanny Suchockiej. Na głosowanie spóźnił się Zbigniew Dyka, który miał głosować za pozostawieniem rządu.
"Pamiętam ten moment, w którym wszyscy patrzyli na tablicę, nie wiedzieli, co się stało. W tym momencie wszedł na salę spóźniony poseł, nazwisko pamiętam, ale nie wymienię, i okazało się, że rząd upadł" - wspominał prezydent. "To otworzyło drogę do wyborów 1993 roku, które SLD - którym kierowałem - wygrał" - podkreślił Kwaśniewski.
"Mogę powiedzieć, gdybym chciał czynić takie metafory trochę poetyckie, że zawsze, kiedy były głosowania wotum zaufania dla rządu, to na końcu wygrywałem" - zaznaczył prezydent.