Premier pisze do unijnych przywódców ws. Tuska i Saryusza-Wolskiego
Beata Szydło napisała list do unijnych szefów rządów. Premier tłumaczy w nim ostatnie działania polskiej dyplomacji związane ze zgłoszeniem na szefa Rady Europejskiej Jacka Saryusza-Wolskiego i brakiem poparcia dla Donalda Tuska.
Premier argumentuje w nim, dlaczego Donald Tusk nie może być kandydatem polskiego rządu na szefa RE. "Szydło stwierdza również w liście: Wiele miesięcy oczekiwaliśmy na poprawne ukształtowanie relacji polskiego rządu i Przewodniczącego RE. Bez skutku. Polityczna afiliacja Przewodniczącego RE nie jest żadnym usprawiedliwieniem" - pisze.
"Urzędujący Przewodniczący Rady Europejskiej zdecydował się wielokrotnie przekroczyć swój europejski mandat, używając autorytetu Przewodniczącego RE w ostrych sporach krajowych" - czytamy dalej.
"Neutralność polityczna jest nadrzędną regułą, jaką osoby na tym stanowisku winny przestrzegać. Ktoś, kto tego nie potrafi i w sposób brutalny łamie tę zasadę nie daje rękojmi skutecznego i profesjonalnego wykonywania tej funkcji. Pan Przewodniczący Tusk nie wykazał należytej bezstronności" - pisze w liście premier.
Zachwala też Saryusza-Wolskiego jako kompetentnego polityka z doświadczeniem. Pisze, że jest on w stanie odnowić i zreformować Unię Europejską.
Przekonuje także, że jego atutem jest, że pochodzi spoza obozu politycznego PiS. "Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione powyżej kwestie, zdecydowaliśmy się zaproponować kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego. Jest to osoba kompetentna, o ponad 40-letnim doświadczeniu eksperckim i politycznym w sprawach integracji europejskiej. Pochodzi spoza naszego obozu politycznego" - czytamy.
Pełna treść listu Beaty Szydło:
"Zdecydowałam się napisać ten list, ponieważ uważam, że partnerskie i równe relacje w ramach Zjednoczonej Europy wymagają jasnego nakreślenia powodów naszych decyzji i motywacji.
Mój kraj, Polska, został w ostatnich miesiącach postawiony w bardzo nietypowej sytuacji. Przez wiele lat, na różnych forach politycznych, na ważne stanowiska międzynarodowe, konsekwentnie popieraliśmy przedstawicieli z bardzo różnych środowisk politycznych – z europejskiej chadecji, socjaldemokracji czy liberałów. Mimo bardzo napiętych relacji politycznych zakładaliśmy, że tak może stać się i tym razem.
Urzędujący Przewodniczący Rady Europejskiej zdecydował się wielokrotnie przekroczyć swój europejski mandat, używając autorytetu Przewodniczącego RE w ostrych sporach krajowych. Tak się stało m.in. w czasie, kiedy część opozycji blokowała metodami siłowymi prace demokratycznie wybranego parlamentu. Próba zablokowania przyjęcia budżetu była w polskich warunkach konstytucyjnych próbą obalenia rządu metodami pozaparlamentarnymi.
Wyraźne poparcie tych działań ze strony Przewodniczącego RE było czymś niespotykanym.
Uważamy, że naczelną zasadą sprawowania urzędu o charakterze międzynarodowym jest zasada neutralności politycznej wobec typowych dla demokracji sporów krajowych. Wiele miesięcy oczekiwaliśmy na poprawne ukształtowanie relacji polskiego rządu i Przewodniczącego RE. Bez skutku. Polityczna afiliacja Przewodniczącego RE nie jest żadnym usprawiedliwieniem.
W środowisku międzynarodowym trzeba umiejętnie współpracować z osobami o różnym nastawieniu politycznym. Funkcja Przewodniczącego Rady Europejskiej wymaga szczególnie powstrzymywania się od ingerowania w polityczne sprawy poszczególnych państw członkowskich. Neutralność polityczna jest nadrzędną regułą, jaką osoby na tym stanowisku winny przestrzegać. Ktoś, kto tego nie potrafi i w sposób brutalny łamie tę zasadę nie daje rękojmi skutecznego i profesjonalnego wykonywania tej funkcji. Pan Przewodniczący Tusk nie wykazał należytej bezstronności. Wykorzystał swoją unijną funkcję do osobistego zaangażowania się w spór polityczny w Polsce. Takie działanie nie może spotkać się z naszą akceptacją. Nie możemy pozwolić na stworzenie takiego niebezpiecznego precedensu, gdy demokratycznie wybrany rząd państwa członkowskiego atakowany jest politycznie przez Przewodniczącego Rady Europejskiej. Myślę, że gdyby adekwatna sytuacja dotyczyła jakiegokolwiek innego kraju UE, reakcja byłaby równie jednoznaczna i zdecydowana.
W tej trudnej sytuacji, w jakiej zostaliśmy postawieni, uznaliśmy, że odpowiedzialnym działaniem będzie przedstawienie nowego kandydata, który nie tylko sprosta temu zadaniu, ale także wniesie do Rady Europejskiej nową jakość działania, zaufanie i gwarancje przestrzegania zasad.
Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione powyżej kwestie, zdecydowaliśmy się zaproponować kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego. Jest to osoba kompetentna, o ponad 40-letnim doświadczeniu eksperckim i politycznym w sprawach integracji europejskiej. Pochodzi spoza naszego obozu politycznego.
Oprócz wielu oczywistych kwalifikacji na to stanowisko, Pan Jacek Saryusz-Wolski daje nam szansę na prawdziwe wcielenie w życie naszych własnych postanowień dotyczących odnowy i reformy projektu europejskiego. To dla Polski szczególnie ważne.
Ewentualne przedłużenie mandatu Przewodniczącego RE wbrew stanowisku rządu kraju pochodzenia pozostaje w sprzeczności z międzyrządowym charakterem prac naszej Rady. Nawet w przypadku powołania członków Komisji Europejskiej, instytucji o czysto wspólnotowym charakterze, wybór dokonywany jest na podstawie „sugestii zgłaszanych przez Państwa Członkowskie” (art. 17 TUE).
Mój kraj i reprezentowany przeze mnie rząd jest przekonany o doniosłej wartości integracji europejskiej dla naszego kontynentu. To wciąż może być najważniejszy europejski instrument budujący dobrobyt oraz bezpieczeństwo naszych państw i obywateli. Może, ale – dziś już to wiemy – nie musi.
Projekt europejski przeżywa bezprecedensowy kryzys i jego odnowa wymaga świeżego spojrzenia na wiele spraw Unii Europejskiej. Mimo zróżnicowania politycznego i regionalnego potrzebujemy jedności i zachowania integralności UE.
Potrzebujemy odważnej obrony, a nawet rozwinięcia wspólnego rynku, który pozostaje naczelnym mechanizmem wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej.
Wobec rosnącej nieufności wielu europejskich narodów do projektu integracji, widzimy potrzebę lepszego określenia odpowiedzialności państw i parlamentów europejskich za przyszłość Unii.
Potrzebujemy odnowy ambitnej polityki zagranicznej, obronnej i handlowej, by odgrywać podmiotową rolę w świecie, który nie zawsze jest wobec nas przyjazny. Widzimy to na naszej południowej i wschodniej granicy.
Wobec niejasnej przyszłości projektu europejskiego, czego przejawem są mnożące się scenariusze dla UE, potrzebujemy otwartej politycznej debaty liderów państw europejskich o odnowie tego projektu. Nikt z nas tego obowiązku nie zdejmie. Nikt nas w tym nie zastąpi.
Warunkiem koniecznym realizacji takiego planu jest wzajemne zaufanie, poszanowanie różnorodności i suwerenności państw członkowskich. Jeśli chcemy, by Unia Europejska była silniejsza, by mogła się rozwijać, by była bezpiecznym domem dla obywateli naszych państw, musimy ją naprawić i zmienić na lepsze. Musimy mieć odwagę, by te wyzwania i cele nazwać. Nie możemy się bać trudnych wyborów. Szanując nasze narodowe odrębności, musimy działać razem, a nie wbrew sobie. Tylko wzajemny szacunek i zaufanie, przestrzeganie zasad oraz prawdziwa chęć poprawy sytuacji przyniesie oczekiwane rezultaty. Musimy to wyzwanie podjąć wspólnie w imię odpowiedzialności za Europę.
Takie intencje towarzyszą polskiemu rządowi przy zgłaszaniu kandydatury Pana Jacka Saryusz-Wolskiego.
Z poważaniem, Beata Szydło" Przeczytaj także: Kto jeśli nie Tusk?
W czwartek na unijnym szczycie przywódcy mają m.in. podjąć decyzję w sprawie nominacji na szefa Rady Europejskiej. Pełniący obecnie tę funkcję Donald Tusk zadeklarował, że gotów jest pozostać na stanowisku na drugą 2,5-roczną kadencję. Polski rząd zgłosił oficjalnie kandydaturę Saryusza-Wolskiego. Według Waszczykowskiego do tej pory nie pojawili się inni oficjalni kandydaci.
- Chciałbym, aby pan Jacek Saryusz-Wolski został zaproszony na Radę Europejską i przedstawił swój program. Wydaje się, że jest to nielogiczne, byśmy mogli dyskutować o formalnym kandydacie, zgłoszonym przez Polskę i Rada nie wysłuchałaby go na tym spotkaniu - powiedział Waszczykowski na konferencji prasowej.
Według ministra polskie władze, zgłaszając oficjalnie kandydata na szefa Rady Europejskiej, chciałyby uporządkowania wyboru osoby pełniącej to stanowisko, ponieważ dotychczas odbywało się to głównie w sposób kuluarowy. - Nie ma spisanych protokołów, jak wyglądał wybór Hermana Van Rompuya i wybór Donalda Tuska. To wszystko były układy i dyskusje kuluarowe. My chcemy te dyskusje kuluarowe przeciąć - powiedział Waszczykowski. - Nie ma podstaw, by prezydencja maltańska zgłosiła innego kandydata, bo na stole leży oficjalna nota polska z kandydaturą Saryusza-Wolskiego - dodał.