Premier Morawiecki zarzucił wędkę, ale leszcze nie brały
Jeśli nie wiedzieliście, jakie są najważniejsze zadania dla wójtów, burmistrzów i prezydentów, to już wiecie. Zdradził to Mateusz Morawiecki: będą twardo negocjować z Unią, Polska odzyska honor, a imigranci na pewno się u was nie pojawią. A to już pewnie sołtys wam zaklepie.
To wszystko zapowiadał podczas inauguracji kampanii samorządowej PiS Mateusz Morawiecki. Wysłuchałem niedzielnego wystąpienia premiera kilka razy. Z żalem stwierdzam, że ktoś wprowadził premiera w błąd. Dlaczego? O samorządach w przemówieniu nie ma nic, poza tym, że PiS był skuteczny w rządzie (tu zdania są więcej niż mocno podzielone), to skuteczny będzie i tam.
Pamiętajcie chłopy – PSL to samo zło
Jaki jest związek pomiędzy negocjacjami z UE a rządzeniem przysłowiowym Pcimiem? Tego premier, występując w Sandomierzu, nie wyjaśnił. Najwyraźniej uznał, że istnieje jakaś tajemnicza relacja pomiędzy tym, co robi rząd, a tym, jak funkcjonują samorządy. Ale pewnie czepiam się drobiazgów.
Pamiętajcie o najważniejszym, bo taki był przekaz dnia, który wygłosił premier, i który będziemy słyszeć do znudzenia w najbliższych - o zgrozo - miesiącach: PIS to samo dobro, opozycja to samo zło.
Dlatego samorządowcy, których wybierzemy w jesiennych wyborach, muszą być koniecznie z PiS, bo to na nich z Warszawy prawdopodobnie wprost z gabinetu premiera, spłynie mądrość, która potem trafi pod strzechy polskich domów. To nie szyderstwo, wszak premier opowiadał (choć o jego znaczącej roli w kronikach głucho), że „sam 20 lat temu negocjował przystąpienie Polski do UE”. A przecież każdy wie, że do takich negocjacji potrzebne są kompetencje i wiedza z najwyższej półki. No, zaimponował pan Morawiecki mieszkańcom Sandomierza (sądząc po liczbie memów, pewnie również Internautom).
Broń Boże, nie głosujcie na tych z PSL i PO, bo za ich czasów Polska została rozkradziona. Mafia vatowska, wyłudzenia, odebranie 500+, podniesienie wieku emerytalnego – tymi hasłami, niczym kijem bejsbolowym Morawiecki okładał rywali politycznych. Powtarzał to kilkakrotnie, żeby wyborcy utrwalili sobie przesłanie. Szczególnie musiało zaboleć PSL, bo partię Władysława Kosiaka-Kamysza Morawiecki przedstawił wręcz jako grabarzy polskiego rolnictwa.
Równocześnie premierowi nie przeszkadzało podkreślić, że PiS – a jakżeby inaczej - buduje wspólną Polskę. Jak ma wyglądać ta wspólna Polska, jeśli o opozycji ciągle mówił „oni”. W jego ustach brzmiało to jak „obcy”, a przecież PiS żadnych obcych w Polsce nie chce, bo tylko wtedy Polska będzie Polską.
Wyborcy o latarniach, a PiS o honorze
Drodzy wyborcy, nie zdziwcie się więc, jeśli kandydaci PiS na radnych zamiast o budowie przedszkoli będą opowiadać o tym, że dzięki nim Polska wstanie z kolan, albo że zwyciężyliśmy w sprawie nowelizacji ustawy o IPN w wojnie z Izraelem. Nie parsknijcie śmiechem, że na wasze pytanie o latarnie na osiedlowej ulicy, usłyszycie, że musicie pamiętać, że PO zlikwiduje CBA.
"Oni" rządzą w 15 na 16 województw, potrzebna jest zmiana – wskazywał Mateusz Morawiecki, a ludzie na sandomierskim rynku odkrzyknęli: ”dobra zmiana”. Szkoda, że w tym momencie nie wspomniał o samorządowcach z PiS, którzy kandydować ponownie nie zamierzają. Chodzi o tych, którym zmienianie Polski poszło tak dobrze, że załapali posady w spółkach skarbu państwa, więc nie chcą dalej pomagać dobrej zmianie.
Przynęta premiera była cokolwiek stara
Nie żartuję, byłem w niedzielę w Sandomierzu. Na rybach. Leszcze nie brały, komary cięły. Moja wędkarska wyprawa skończyła się całkowitą klapą – na koniec przyszli mili panowie z PZW i powiedzieli, że oni tu mają zawody, więc muszę spadać. Cóż, prawo silniejszego.
Tak mi się to jakoś skojarzyło z występem premiera. On też w Sandomierzu leszczy nie złapał – bo argumentami, których używał, nowych wyborców nie mógł skusić. Miał też Morawiecki swoje komary - opozycję. Ja używałem spreju (działa), on użył bejsbola (czy działa, dopiero się przekonamy). A co z prawem silniejszego? PiS ma już władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.
Jak na jedną „dobrą” zmianę, przynajmniej dla mnie, wystarczy.