Premier Grecji zaprasza kandydatów na szczyt UE
Premier Grecji Kostas Simitis zamierza zaprosić przywódców 13 krajów kandydujących do UE, w tym premiera Leszka Millera, na spotkanie z tzw. trójką unijną nazajutrz po szczycie Piętnastki w sprawie Iraku, zaplanowanym na 17 lutego w Brukseli.
Poinformował o tym we wtorek rzecznik Stałego Przedstawicielstwa Grecji w UE Russos Kunduros. Grecja przewodniczy w tym półroczu Unii i postanowiła zwołać nadzwyczajny szczyt, żeby spróbować uzgodnić wspólne stanowisko Piętnastki, skłóconej w sprawie ewentualnej interwencji wojskowej w Iraku.
"Premier Simitis zamierza zaprosić pozostałych członków trójki
i przywódców wszystkich 13 krajów kandydujących na wtorek 18 lutego rano, żeby przedstawić im rezultaty szczytu i wysłuchać ich opinii" - powiedział Kunduros.
W skład "trójki" wchodzą przedstawiciele kraju przewodniczącego Unii i tego, który ma jej przewodniczyć w następnym półroczu, czyli w tym wypadku Włoch, a także Komisji Europejskiej.
Zatem "trójka" na najwyższym szczeblu to, oprócz Simitisa, premier Włoch Silvio Berlusconi, szef Komisji Europejskiej Romano Prodi. Towarzyszy im zwykle wysoki przedstawiciel UE ds. wspólnej polityki zagranicznej i zarazem sekretarz generalny Rady UE Javier Solana.
Przywódcy Piętnastki spotkają się 17 lutego wieczorem, a ich szczyt ma poprzedzić narada szefów dyplomacji tego samego dnia rano. Grecja ma nadzieję, że doprowadzi do uchwalenia wspólnej deklaracji w sprawie Iraku. "Wówczas będziemy oczywiście oczekiwali, że kandydaci tradycyjnie przyłączą się do tej deklaracji" - przyznał Kunduros.
Odmówił podania przyczyn, dla których jego rząd raczej nie zaprosi kandydatów na właściwy szczyt. 10 krajów przystępujących do Unii w 2004 roku ma uczestniczyć w jej spotkaniach, ale dopiero po podpisaniu Traktatu Akcesyjnego planowanym na 16 kwietnia.
Według dyplomatów innych krajów, część Piętnastki odnosiła się niechętnie do zaproszenia kandydatów na sam szczyt w obawie, że ich obecność przechyliłaby szalę na korzyść zwolenników twardej postawy wobec Iraku.
Niemal wszyscy kandydaci, z Polską na czele, stanowczo poparli bowiem Stany Zjednoczone, dystansując się od znacznie ostrożniejszej postawy takich krajów jak Niemcy, Francja czy Belgia.
Te ostatnie nie kryły "rozczarowania" postawą Polski i innych krajów kandydujących, które dołączyły do Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Danii i Portugalii i podpisały się pod "listem ośmiu" popierającym twarde stanowisko USA wobec Iraku lub później solidaryzowały się z listem.
Zdecydowaną przeciwniczką wojny w Iraku jest też Grecja, chociaż jako przewodnicząca Unii musi powstrzymywać się przed zajęciem jasnego stanowiska, gdyż jej obowiązkiem jest poszukiwanie kompromisu między przeciwnikami wojny a obozem popierającym USA z Wielką Brytanią i Hiszpanią na czele. (iza)