Precedens w walce z dopalaczami? Prokurator studzi emocje
Sprzedawcom dopalaczy ze stolicy Dolnego Śląska grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Czy przygotowany przez wrocławską prokuraturę akt oskarżenia okaże się przełomem w walce z tymi niebezpiecznymi substancjami?
Prokuratura Rejonowa Wrocław Krzyki-Wschód skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie sprzedaży dopalaczy w dwóch lombardach na terenie Wrocławia. Na ławie oskarżonych znajdzie się właściciel placówek oraz sprzedawcy i usłyszą zarzut z art. 165 kodeksu karnego – sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia lub życia wielu osób. Tego rodzaju kwalifikacje czynu uznano za precedens w walce z dopalaczami, jednak prokurator rejonowy studzi emocje. Oskarżonym może grozić nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
- Po raz pierwszy przyjęliśmy taką kwalifikację czynu w naszej jednostce, jednak wiem, że podobne akty oskarżenia formułowano także w innych prokuraturach na terenie kraju. Należy jednak pamiętać, że do przyjęcia kwalifikacji z art. 165 kk potrzebna jest opinia biegłych w zakresie chemii i medycyny, która pozwoli stwierdzić, czy rozprowadzana substancja rzeczywiście zagraża zdrowiu lub życiu – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prokurator rejonowy Zbigniew Żarkowski.
Jak podkreśla prokurator, aby uznać rozprowadzanie środków zastępczych za czyn z art. 165, potrzebne jest wskazanie szerokiego grona osób, którym dana substancja mogła zaszkodzić. W tym konkretnym przypadku stwierdzono, że sprzedawane w lombardach specyfiki mogły być szkodliwe nawet dla 3000 osób.
- Jeszcze raz podkreślam, jak ważne jest wykazanie szkodliwości danej substancji dla zdrowia lub życia zażywających. Samo badanie, czy dopalacze zawierają substancje zakazane powoduje na ogół kwalifikację czynu z odpowiednich zapisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Rozszerzenie opinii biegłych pozwala na dokładne wykazanie wpływu substancji na zażywających i określenie, czy ma ona działanie nie tyle odurzające czy narkotyczne, co zagrażające zdrowiu lub życiu – dodaje Żarkowski.
Dodatkowo, sprzedawcy dopalaczy mogą być ukarani przez inspekcję sanitarną, która może nakazać wycofanie preparatów z obiegu oraz nałożyć grzywnę w wysokości do miliona złotych. Jednak, jak tłumaczy Żarkowski, decyzja ta jest jedynie decyzją administracyjną.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .