Prawybory w KO bez zaskoczenia [OPINIA]

Prawybory w KO zawłaszczyły uwagę mediów w ostatnich tygodniach. Tym samym zrealizowany został główny cel, bo wynik był przewidywalny. Przez ostatnie cztery lata kandydatura Rafała Trzaskowskiego była oczywistą oczywistością. Dziś prezydent stolicy zaczyna poważną grę o Pałac - pisze dla Wirtualnej Polski dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska.

Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej
Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Barbara Brodzińska-Mirowska

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Kiedy Donald Tusk ogłaszał prawyborczą rywalizację, głosy komentatorów wskazywały głównie na korzyści płynące z dominacji tego tematu w mediach. Dziś, kiedy dobiegły końca, dominuje przekonanie, że kandydaci wychodzą z tego sparingu poturbowani. Rafał Trzaskowski, uzyskując niemal 75 proc. głosów, dostał ogromną legitymację partyjną do startu w wyborach.

Prezydent stolicy pokazał po raz pierwszy od czterech lat, że chce. A kiedy chce, to potrafi twardo walczyć. Zrealizował tym samym ideę, do której często nawiązuje Donald Tusk: władzy nie dostaje się na talerzu, trzeba ją samodzielnie zdobyć.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mimo wyborczych przytyczków partia wychodzi z tej rywalizacji wzmocniona. Kandydaci mają mocne atuty, o których dość otwarcie mówili. Tylko w jednym wypadku mogłaby się zadziać realna szkoda: mianowicie gdyby Radosław Sikorski stwierdził, że nie akceptuje wyników prawyborów i stratuje jako kandydat niezależny. A tak się nie stanie. Zatem fakt, że panowie stanęli do tych prawyborczych zmagań, nie wyrządził im krzywdy.

Donald Tusk też zyskał punkty wizerunkowe. Odróżnił się od Jarosława Kaczyńskiego, bo nie zarządził twardą ręką, kto ma startować i w końcu odsunął od siebie cień ewentualnej porażki. Powszechny wybór pozwala mu też zachować dobre relacje zarówno z prezydentem stolicy, jak i ministrem spraw zagranicznych. Członkowie partii przed trudną i wymagającą kampanią czują, że ich głos ma znaczenie. Komunikat do wyborców, członków i sympatyków jest jasny: koniec dyskusji, teraz wszystkie ręce na pokład.

Nie wszyscy są oczywiście zadowoleni. Można się jedynie domyślać, że Radosław Sikorski liczył na więcej niż 25 proc. głosów. Sikorski zaraz po ogłoszeniu wyników zachował jednak polityczną klasę i podtrzymał przekaz, który od początku głosił, że kiedy Platforma zdecyduje, wszyscy będą grać do jednej bramki.

Rafał Trzaskowski startuje z dużym wsparciem partii. Ze swoim politycznym doświadczeniem ma kompetencje do pełnienia stanowiska prezydenta RP. W 2020 roku pokazał też, że jest dobrym kandydatem. Dziś potwierdził te umiejętności przed końcowym starciem z PiS. Radosław Sikorski był dobrym partnerem, żeby pokazać, że Rafał Trzaskowski radzi sobie i odnajduje się w specyfice kampanijnego wyścigu. A to nie zawsze oczywiste połączenie.

Dziś w KO radość i świętowanie, ale kampania będzie bardzo trudna. Wybory prezydenckie i ich wynik realnie domkną proces zmiany politycznej w Polsce. To będzie kluczowy przekaz kampanii kandydata Koalicji Obywatelskiej. Ale zadanie będzie wymagające.

Wszystko wskazuje na to, że PiS przygotowuje strategię opartą nie tyle na tradycyjnym polaryzacyjnym podziale PO - PiS. Zamiast starcia politycznych bulterierów możemy być świadkiem nieśmiałego poparcia PiS dla np. Karola Nawrockiego. Stworzy to podwaliny do przekształcenia kampanii w plebiscyt poparcia dla rządu.

To oznacza, że Rafał Trzaskowski będzie musiał trochę grać w jednej drużynie z rządem, ale nie może być jego twarzą, dając sobie przestrzeń na krytykę lub własne propozycje. Bezpieczeństwo, także to ekonomiczne, odegra w tej kampanii dużą rolę. Kluczowe będą kwestie bieżących problemów gospodarczych odczuwalnych przez Polaków we własnych portfelach.

Sztab Rafała Trzaskowskiego musi zatem bardzo skrupulatnie opracować strategię wyborczej gry. Zadanie będzie wymagające dlatego, że trzeba zmobilizować elektorat lewicowy, nie dotykając zbyt tematów światopoglądowych i tożsamościowych, ale także konserwatywny.

Prezydent stolicy musi połączyć wodę z ogniem i nie dać się zapędzić do narożnika wojny światopoglądowej z jednej strony oraz niedowiezionych obietnic z drugiej.

Rafał Trzaskowski startuje jednak z dobrego pułapu. Cieszy się sympatią, zaufaniem i poparciem nie tylko większości członków partii, ale także wyborców. To dobry i obiecujący punkt wyjścia. Czujność sztab musi jednak zachować do końca.

Przeciwnik, choć osłabiony, jest bardzo mocny, a kampania dopiero się zaczyna.

Dla Wirtualnej Polski Barbara Brodzińska-Mirowska*

Dr hab. prof. UMK, Barbara Brodzińska-Mirowska - politolożka, medioznawczyni. Badaczka polityki, mediów i komunikacji politycznej. Wykłada na UMK w Toruniu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (220)