Prawo pieniądza
Lokatorzy są teraz zdezorientowani. Wszystko odbyło się bowiem za ich plecami. Obawiają się podwyżki czynszów, a nawet groźby przymusowej wyprowadzki.
25.05.2004 | aktual.: 25.05.2004 08:24
- Najgorsze jest to, że nikt nie chce nam udzielić rzetelnej informacji na ten temat. Nie wiemy nawet, czy na pewno zostaliśmy wykupieni - skarży się Andrzej Przybysz, jeden z lokatorów budynku, który przez lata należał do związków zawodowych, a administrowało nim miasto.
Tamto się już nie liczy
DZ postanowił pomóc lokatorom i dojść do prawdy. - 12 marca podpisano akt notarialny. Związek Zawodowy "Budowlanych" sprzedał tę nieruchomość osobom prywatnym. Pełnomocnikiem "Budowlanych" z naszego okręgu był pan Henryk Moskwa. Pełnomocnik nowego właściciela zajmuje się obecnie wpisem do ksiąg wieczystych. W tej chwili budynek nadal administrowany jest przez Komunalny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Najemcy wpłacają do jego kasy wszystkie należności, ale wkrótce sytuacja się zmieni - informuje Marian Dąbrowski, naczelnik Wydziału Lokalowego Urzędu Miasta.
Pracownicy KZGM nie chcą komentować całej sprawy. Mieszkańcy żądają zaś zabezpieczenia i stabilności cen.
Kamienica została wybudowana w 1949 roku przez Związek Zawodowy "Budowlanych". Kiedy przeniósł swoje biura do Domu Związków na ul. Dąbrowskiego, pomieszczenia przy ul. PCK przeznaczył na mieszkania dla najbardziej zasłużonych pracowników. Niektórzy z nich mieszkają tam do dzisiaj.
- To mieszkanie było nagrodą dla mnie jako zasłużonego pracownika związków. Mogłam je wykupić za 3 procent ceny rynkowej, ale mnie nie stać. Cóż to za nagroda na stare lata - mówi Stefania Michalska.
Musieliśmy go sprzedać
- Jeżeli nieruchomość nie przynosi dochodów, to następuje zbycie majątku. Nikt nie chce dawać niczego za darmo. Decyzja o sprzedaży zapadła w Warszawie. Ja jedynie pośredniczyłem w tej sprawie. Najpierw jednak trwały rozmowy z mieszkańcami. Proponowaliśmy, aby wykupili lokale w cenie 700 zł za metr. Z 25 lokatorów dyskusję podjęło jedynie trzech. Nie sądzę, żeby wszystkim brakowało gotówki. Ponadto lokatorzy żądali inwestycji, m.in. w zakresie instalacji wodno- kanalizacyjnej, ale związku nie było na to stać. Musieliśmy więc budynek sprzedać. Pojawiały się nawet propozycje, aby kamienicę oddać TBS-owi. Dokumentów sprzedaży jednak nie podpisywałem, więc nie wiem, kto jest nowym właścicielem. Do niego będą teraz należały decyzje o nowych zasadach najmu. Najwyższa dopuszczalna obecnie stawka wynosi 6,90 zł, w Katowicach to kwota 4,30 zł. Nie jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale nie było innego wyjścia - tłumaczy Henryk Moskwa.
Komentarz "Dziennika Zachodniego"
W tej sprawie niepokojące nie jest to, że sprzedano nieruchomość, ale to, że zrobiono to bez informowania lokatorów. Dwa miesiące po zawarciu transakcji nie wiedzą, kto nabył kamienicę i czego się mogą spodziewać. Taki brak wiedzy, szczególnie dla starszych ludzi, jest jak tortura. Zastanawia także fakt, że stroną są tu związki zawodowe, które z definicji powinny troszczyć się o ludzi.
Aleksandra Ślifirska, Adrian Ołdak