Prawo do naprawy. Polacy o rewolucji dla kupujących w UE: Świetnie
- Byłoby bardzo dobrze, ponieważ taniej jest naprawić stary sprzęt zamiast kupować nowy – skomentowała mieszkanka Białegostoku. – Dobry pomysł, bo będzie trochę taniej, niż kupować za każdym razem nowe, a nie mamy takiego portfela, żeby co chwilę wymieniać – stwierdziła inna seniorka. Unia Europejska wprowadziła nową dyrektywę dla kupujących - prawo do naprawy. Ma ona na celu promowanie naprawy sprzętów RTV i AGD, a nie wymianę czy wyrzucanie popsutej elektroniki. Teraz kraje członkowskie mają dwa lata na wdrożenie nowego prawa. Przepisy zwiększą dostępność części wymiennych, wzrosnąć ma również liczba punktów naprawczych. Z kolei zmaleje sama liczba elektrośmieci. Obowiązek narzuci też na producentów konieczność naprawy urządzeń w rozsądnej cenie. Reporter WP Marek Gorczak zapytał mieszkańców Białegostoku, co sądzą o tej konsumenckiej rewolucji. - Świetnie! Uważam, że bardzo mało jest już takich punktów. Ja mieszkam w Augustowie i w tym momencie nie wiedziałabym gdzie zadzwonić, żeby cokolwiek naprawić - przyznała kolejna rozmówczyni WP. - Światło niech obniżą, ja mam małą emeryturę, niech zajmą się tym, co trzeba – rzuciła inna emerytka. - Świetny pomysł. Za dużo jest śmieci na świecie, powinniśmy jak najwięcej odzyskiwać z tego, co jeszcze nadaje się do użycia – usłyszeliśmy dalej na ulicy. - Kiedyś tak było, kiedyś te sprzęty były długotrwałe i lepsze. W tej chwili dają gwarancję 2-5 lat i po tym czasie faktycznie te sprzęty się psują. Na pewno będzie to mniej kosztowało, niż kupić nowe – skomentowała kolejna białostoczanka. - Lubię Unię i uważam, że ta współpraca jest nam bardzo potrzebna, bo my sami sobie nie poradzimy – podsumowała projekt seniorka z Podlasia. Więcej w materiale wideo. Treść powstała we współpracy z Parlamentem Europejskim.