"Prawicowe bandy kiboli poważnie popsuły wizerunek Polski"
Czy kibolskie, zorganizowane, a niektóre jakby umundurowane (na czarno) bandy, to oddziały szturmowe prawicy? Nie, jeszcze nie. Czy mogą się nimi stać? Mogą. Czy są podstawy, by się tego obawiać? Są - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Waldemar Kuczyński.
14.06.2012 | aktual.: 14.06.2012 15:55
We wtorek te bandy poważnie popsuły wizerunek Polski, jako organizatora Euro 2012. Wyrządziły miażdżącej większości Polaków krzywdę. Ale pewno też sprawiły radość. Potwierdziły to, co - nie jako przypuszczenie, lecz jako pewność, ogłoszoną kategorycznie - zapowiedział poseł Błaszczak, że Euro zakończy się porażką organizacyjną. Brzmiało, jakby wiedział co mówi. I nie było to zdanie tylko prywatne. W Prawie i Sprawiedliwości działacz mówi sobą, gdy mówi zarazem Prezesem, w innym wypadku nic nie mówi, lub wylatuje z partii. Czy PiS wiedział co się stanie? Nie wiem. Czy są powody by przypuszczać, że wiedział? Są.
Dewastacja wizerunku Polski rządzonej przez PO, siłę uważaną przez Jarosława Kaczyńskiego za unicestwiającą polskie państwo i niszczącą naród jest w interesie tej partii. Powtarzam co już pisałem - dla PiS Polska jest podbita przez wrogów narodu. Oni przecież śpiewają "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie". Najpierw więc trzeba ją odbić, a odbijanie to koszty. Sukces organizacyjny i wizerunkowy Polski, da Polakom satysfakcję i zmniejszy potencjał niezadowolenia, istniejący z różnych powodów. Zagra na rzecz tej Polski, także tej władzy, na rzecz spokoju w kraju. Zagra więc przeciwko PiS. Porażka na odwrót. Oburzenie Polaków na to co się stało będzie można kierować właśnie przeciwko rządowi i temu politycznemu kształtowi Polski, który Prezes i jego avatary, od dawna obrzucają obelgami. I powiedzieć, patrzcie jak świetnie przewidywaliśmy.
Jest i drugi powód, opozycyjność rebeliancka w odróżnieniu od normalnej w demokracji, czyli uznającej porządek ustrojowy, ma upodobanie do walki z wrogiem na ulicy i przy jej pomocy. To upodobanie widać w działaniach Prawa i Sprawiedliwości, a jeszcze bardziej w skupiającym się wokół niego skrajnie prawicowym obłoku złożonym ze środowisk Radia Maryja i TV Trwam, z prawicowych portali i gazet, czy z klubów i organizacji żyjących z nieszczęścia smoleńskiego. Mamy wyraźną dysproporcję między skalą napięć w kraju, a natężeniem polityki ulicznej; pochodów, pochodni, agresji. W takiej polityce kibolskie struktury i osobowości; liderzy i mięśnie są cennym nabytkiem. I nie ma niczego dziwnego, że te grupy i ich przywódcy stali się nagle dla prawicy walczącej z obecną Polską, wartościową częścią patriotycznej młodzieży, a niejaki "Staruch" urósł do rangi bohatera.
Do tej pory wydawało się, że prawica "chodzi do kibolskich chat tylko z wódką" i serdecznym słowem. Po tym wtorku może nie tyle odpowiednie służby, choć czemu nie, co śledcze media, powinny sprawdzić, czy przypadkiem ktoś z tego politycznego obłoku nie udał się tam z prośbą o przysługę. Może nie, a może tak. A nawet, jak nie, to samo widoczne "przygruchiwanie kibolstwa" przez wojowniczą politykę jest groźne. Komentując wtorkowe zajścia warszawski radny PiS Maciejowski napisał na Twitterze; "honoru Polski musieli bronić kibole. Brawo dla nich". Jako wyborcy bandy kibolskie są liczbowo niczym, ale jako muskuły na ulicach w razie potrzeby, jak znalazł. Na przykład do służb ochronnych partii, czy tej lub owej przykrywki. Jeżeli w perspektywie obłędnej uważa się Polskę za zniewoloną, to nie można wykluczyć, że oprócz proszenia Boga o zwrot wolnej, może paść pomysł, by dopomóc mu szturmowymi oddziałami, gdyby się ociągał.
Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski
Tytuł i pochodzi od redakcji