Prawdziwy miernik amerykańsko-brytyjskiego fiaska w Iraku
Jednym z wielu niechlubnych aspektów wojny
w Iraku był fakt, iż wojska amerykańskie i brytyjskie nie
rejestrowały strat wśród ludności cywilnej - pisze londyński
dziennik "The Independent".
20.07.2005 | aktual.: 20.07.2005 06:33
Zarówno władze amerykańskie jak i brytyjskie utrzymują, że nie miały takiego obowiązku. Jeżeli to prawda, to bez wątpienia należałoby zmienić ten stan rzeczy. Jednak brak jakichkolwiek wiarygodnych statystyk w tej dziedzinie miał wiele negatywnych skutków.
Przede wszystkim, sprawia on wrażenie, że dla interwentów życie Irakijczyków nie jest czymś istotnym. Wojska amerykańskie i brytyjskie słusznie dokładnie liczą swoich poległych, chowają ich w udekorowanych flagami narodowymi trumnach z pełnym ceremoniałem wojskowym.
Jednak poległych Irakijczyków po prostu nie uważa się za ofiary wojny. Uważa się ich za coś w rodzaju dodatkowych strat.
Podobnie jak zdjęcia z więzienia Abu Ghraib, brak wiarygodnych danych o stratach irackich dyskredytuje szczytne motywy cytowane przez USA i Wielką Brytanię jako usprawiedliwienie dla akcji wojskowej w tym kraju - podkreśla "The Independent".