Pranksterzy z Rosji "wkręcili" prezydenta Dudę. Lawina komentarzy w sieci
Rosyjscy pranksterzy Aleksiej Stoljarow i Wladimir Kuzniecow (znanio jako Lexus i Vovan) pochwalili się we wtorek, że "wkręcili" prezydenta Andrzeja Dudę. Informacja o tym żarcie szybko obiegła sieć. Większość komentatorów zastanawia się, gdzie były służby, które powinny zapobiegać takim sytuacjom.
22.11.2022 | aktual.: 22.11.2022 13:42
Rosyjscy pranksterzy zadzwonili do prezydenta Dudy tydzień temu, w nocy z wtorku na środę, po eksplozji rakiety w Przewodowie. Duda rozmawiał tego wieczoru m.in. z z prezydentem USA Joe Bidenem, z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, a także z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, premierem Wielkiej Brytanii Rishim Sunakiem oraz kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem.
Oświadczenie kancelarii
Kancelaria prezydenta wydała w tej sprawie oświadczenie: "Po eksplozji rakiety w Przewodowie, w czasie trwających łączeń z głowami państw i szefów rządów doszło do połączenia z osobą podającą się za Prezydenta Francji Emanuela Macrona" - czytamy we wpisie na Twitterze.
"W trakcie połączenia Prezydent Andrzej Duda zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy przez rozmówcę, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę. Po tym połączeniu KPRP niezwłocznie podjęła we współpracy z odpowiednimi służbami działania wyjaśniające" - zapewniono.
Zanim jednak kancelaria opublikowała to oświadczenie, w sieci już zaroiło się od komentarzy.
"Państwo jest w ruinie"
"Służby Prezydenta RP na które płacimy setki milionów dopuszczają do tego, że jacyś oszuści podający się za Prezydenta Francji uzyskują od PAD pełne sprawozdanie z rozmów pomiędzy sojusznikami. I to w tak zapalnym momencie. Nasze Państwo jest w ruinie" - napisał Roman Giertych.
"Wstyd i niedowierzanie! Recydywa kancelarii Prezydenta RP, która dopuściła do fałszywej rozmowy głowy państwa z osobą podającą się za Prezydenta Francji! Andrzej Duda ujawnia tajemnice państwowe rosyjskim trollom i zamiast przeprosić od tygodnia, on i kancelaria milczy!" - skomentował ten incydent przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski, przypominając, że ci sami rosyjscy pranksterzy już raz "wkręcili" prezydenta Duda. Wówczas podali się za Sekretarza Generalnego ONZ António Guterresa.
"Rozmowa z oszustami nie kompromituje akurat Prezydenta, tylko ludzi z jego Kancelarii. Prezydent kompromituje się samodzielnie przy innych okazjach, np. w komentarzu w Polsat News o Donaldzie Tusku i Radzie Bezpieczeństwa Narodowego" - napisała posłanka KO Katarzyna Lubnauer.
"Kompromitacja"
"Kompromitacja systemu bezpieczeństwa i elementarnych procedur weryfikacyjnych. Szef Kancelarii Prezydenta i minister ds. służb specjalnych do dymisji" - ocenił incydent Robert Winnicki z Konfederacji.
"Służby i pracownicy Kancelarii Prezydenta, którzy mają chronić głowę Państwa, to jakiś ponury żart. I to wszystko podczas tak poważnego incydentu na polskiej granicy" - stwierdził senator Bogdan Klich, były minister obrony narodowej.
"To nie jest wina Andrzeja Dudy"
Sprawę komentują też dziennikarze. "Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że to jakaś fałszywka, dlatego nic o tym nie pisałem. Ale niestety nie. To jest dramat. Kompromitacja. I ci ludzie będą nas zapewniać, że panują nad sytuacją?" - napisał publicysta Łukasz Wrzecha. "Bardzo zabawnie w tym kontekście wygląda tropienie wrażej ruskiej narracji oraz topienie kolejnych firm przez duet Wąsik-Kamiński oraz enuncjacje pana Stanisława Żaryna. Genialne kompetencje" - dodał.
"Ogólnie z pranka z PAD można by się pośmiać, gdyby nie: 1. Ta rozmowa odbyła się w dniu wybuchu w Przewodowie 2. Odbyła się w trakcie konsultacji z NATO 3. RU pranksterzy zostali połączeni z prezydentem! 4. Prezydent przekazał im wszystkie bieżące ustalenia" - napisała analityczka mediów społecznościowych Anna Mierzyńska.
"Polskie służby pozwalają sobie na takie wystawienie Prezydenta RP? Jest wojna, NATO, spadają rakiety. To naprawdę szokuje. I to nie jest wina Andrzeja Dudy" - oceniła dziennikarka Karolina Hytrek-Prosiecka.
"Traktuję to jako próbę uprzedzenia ataku na Kancelarię Prezydenta. Jednak warto postawić pytanie: jak to możliwe, że pracownicy Kancelarii połączyli prezydenta Dudę z tymi ludźmi? Jak to możliwe, że w ogóle do takiej rozmowy doszło?" - zastanawia się Dominika Wielowieyska z "Gazety Wyborczej".