Pracownicy Biura Bezpieczeństwa Narodowego pod lupą. Powołano specjalny wewnętrzny zespół
Czy na jednym zwolnieniu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego się nie skończy? To możliwe. Po tym, jak media poinformowały o tym, że w latach 1983-90 płk. Czesław Juźwik służył w Wojskowej Służbie Wewnętrznej, natychmiast stracił stanowisko. Według nieoficjalnych informacji sprawdzeni zostaną też inni pracownicy. Ich przeszłość ma weryfikować specjalny wewnętrzny zespół.
Teczki personalne pracowników BBN mają zostać dokładnie przeanalizowane pod kątem ewentualnej pracy w organach bezpieczeństwa PRL - podaje RMF FM, powołując się na nieoficjalne informacje. Oceny ma dokonać specjalnie powołany do tego wewnętrzny zespół.
Kto zostanie jej poddany? Mowa nawet o kilkudziesięciu pracownikach. Co więcej, do weryfikacji mają zostać wykorzystane "narzędzia i informacje" dostępne zarówno w BBN, jak i poza nim.
Do tych informacji odnieśli się też internauci.
Casus Juźwika
Informacje o specjalnym wewnętrznym zespole sprawdzającym pracowników BBN kreślą pesymistyczny scenariusz. Jeśli weryfikacja wykaże, że pracowali w organach bezpieczeństwa PRL, możliwe, że podzielą los Juźwika.
Przypomnijmy, że po publikacji "Gazety Polskiej" szef BBN Paweł Soloch zdecydował o natychmiastowym rozwiązaniu umowy o pracę z Juźwikiem. - Informujemy, że po otrzymaniu sygnałów ze strony przedstawicieli mediów, szef BBN odbył rozmowę z ekspertem w Departamencie Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN płk. rez. Czesławem Juźwikiem, podczas której poinformowany został o fakcie jego służby w Wojskowej Służbie Wewnętrznej w latach 1983-1990 - napisano w komunikacie Biura.
Ministerstwo Obrony Narodowej, poproszone o przekazywanie wszelkich niepokojących sygnałów dotyczących zatrudnionych w BBN osób, zapewnił, że "dotychczas żadne informacje o takim charakterze nie zostały przekazane". Resort w komunikacie poinformował też, że nie ma żadnej prawnej możliwości oddziaływania na politykę kadrową prowadzoną przez kierownictwo BBN.
Jak całą sytuację komentuje Juźwik? Podkreślił, że informacji o swojej przeszłości nie ukrywał. - Bardzo obszernie poinformowałem o tym przełożonych. Wyrażając też zdziwienie, że te fakty - jak twierdzili - nie były im znane. I zostałem grzecznie poproszony o złożenie wypowiedzenia, co zrobiłem - tłumaczył w rozmowie z RMF FM. Co więcej, nazwał siebie "kozłem ofiarnym walki na wyższych szczeblach polityki".
Źródło: RMF FM/WP