Pracowali z kobietą, która porzuciła noworodka. "Wszyscy ją tu znali"
Bałucki Rynek w Łodzi żyje tragedią, która się rozegrała kilka dni temu. W jednym z pustostanów nieopodal porzucono noworodka. Matka usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa. - Dorabiała tu na rynku, drobna, niepozorna - mówią ci, którzy współpracowali z kobietą.
Co musisz wiedzieć?
- Gdzie i kiedy znaleziono dziecko? Noworodek został odkryty 15 kwietnia w opuszczonym garażu przy ul. Zgierskiej w Łodzi.
- Jaki jest stan dziecka? Dziecko było w stanie skrajnej hipotermii, a w jego krwi wykryto amfetaminę.
- Co wiadomo o matce? Matka przyznała się do porzucenia dziecka i usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa.
Porzucony noworodek w Łodzi. Dziecko odkrył przechodzień
Przypadkowy przechodzień usłyszał kwilenie dochodzące z reklamówki w opuszczonym budynku przy ul. Zgierskiej. Początkowo myślał, że to kocięta, ale okazało się, że w środku znajdowało się nowo narodzone dziecko. Siatka była szczelnie zamknięta, co niemal uniemożliwiało dziecku oddychanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cofał ciężarówką na S5. Na naczepie miał butle z gazem
Na miejsce wezwano służby. Dziecko trafiło do szpitala. Było w stanie hipotermii i pod wpływem amfetaminy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Tragiczny incydent w Gorzowie. Pasażer zmarł w tramwaju
Kim jest matka porzuconego dziecka? "Wierzyć się w to nie chce"
Matka noworodka, 36-latka, była znana na Bałuckim Rynku, gdzie dorabiała na stoiskach z warzywami. Pracujący na rynku są wstrząśnięci tragedią. Kobieta była postrzegana jako niepozorna osoba. - Wszyscy ją tu znaliśmy, ale nikt z nas nie zauważył, żeby była w ciąży - mówią handlarze w rozmowie z "Faktem".
- W głowie mi się nie mieści, żeby ona zrobiła coś takiego. Zupełnie mi to do niej nie pasuje. To nie jest zła kobieta, wierzyć mi się w to nie chce, że sama tak zdecydowała. Ale faktem jest, że do lekarza, to na pewno nie chodziła, żyła z dnia na dzień – mówi "Faktowi" jedna z kobiet.
Para była znana w okolicy. Ludzie nazywają ich "skrajną patologią". Negatywną opinię ma zwłaszcza partner kobiety. - Nigdzie nie pracował, od 6 rano chodził już pijany, alkoholem jest wręcz przesiąknięty, wiem, że kątem mieszkali u jakiegoś kolegi - usłyszał "Fakt".
Kobieta usłyszała zarzuty. Dziecko nadal jest w szpitalu
Kobieta przyznała się do porzucenia dziecka tłumacząc, że bała się reakcji partnera na ciążę. Usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa. Prokuratura planuje wnioskować o jej tymczasowy areszt.
Dziecko nadal przebywa w szpitalu, gdzie lekarze walczą o jego zdrowie.
Źródło: "Fakt", WP Wiadomości