Ppłk Krzysztof Przepiórka: wpadka polskiej policji nie miała wpływu na bezpieczeństwo Obamy
Trzech policjantów z komendy stołecznej - dwaj naczelnicy wydziałów i jeden zastępca - było nietrzeźwych 3 czerwca w czasie operacji ochrony obchodów jubileuszu odzyskania wolności. Komendant Główny Policji zapewnił, że poniosą oni konsekwencje. Jak jednak mówi WP.PL ppłk Krzysztof Przepiórka, były dowódca grupy szturmowej GROM, wpadka policji nie miała najmniejszego wpływu na bezpieczeństwo gości, w tym prezydenta USA.
05.06.2014 | aktual.: 06.06.2014 10:32
Ppłk Krzysztof Przepiórka ocenia przygotowania do wizyty Baracka Obamy w Polsce na piątkę. - Nie było żadnej istotnej wpadki, na podstawie której można by dezawuować organizację tego przedsięwzięcia. Wszystko zostało doskonale przygotowane, a współpraca między BOR i Secret Service przebiegała bez zarzutu – mówi były dowódca GROM.
- Zarówno amerykańskie jak i polskie służby działały dyskretnie, a więc tak, jak to powinno wyglądać z założenia. Natomiast wpadka policji nie miała najmniejszego wpływu na bezpieczeństwo gości. Co nie zmienia faktu, że picie alkoholu na służbie nie znajduje żadnego uzasadnienia. To karygodne. Dobrze, że znalazł się ktoś, kto powiadomił o zaistniałym incydencie – mówi ppłk Przepiórka.
Podkreśla, że w porównaniu do wizyty Baracka Obamy trzy lata temu, tegoroczna przebiegała znacznie sprawniej. – Pamiętam, że wówczas miasto było bardziej zakorkowane, ponieważ na trzy godziny przed przylotem prezydenta wyłączono z ruchu trasy dojazdowe i ulice, którymi poruszała się kolumna VIP. Tym razem trwało to znacznie krócej, co świadczy o dużym zaufaniu do polskich służb – mówi Krzysztof Przepiórka.
Były dowódca GROM pochwalił też interwencję antyterrorystów. O sprawie mówił też szef MSW na dzisiejszej konferencji prasowej. Bartłomiej Sienkiewicz tłumaczył, że do Polski wjechała osoba, która była uderzająco podobna do osoby, która była znana z udziału w zamachach terrorystycznych: „Proces sprawdzenia - zarówno jeśli chodzi o te formalne sprawdzenia, czyli dane personalne, zdjęcia - wykazał, że to nie jest ta sama osoba, ale ponieważ potencjalne zagrożenie było bardzo wysokie, nie mogliśmy poprzestać na tak prostej konkluzji, a musieliśmy być pewni w 100 proc., że nie chodzi o tę samą osobę – przekazał”. Jak wyjaśnił, kobietę trzeba było odszukać w ciągu "paru godzin nocnych od momentu, kiedy powzięliśmy tę informację". Okazało się jednak, że nie jest to poszukiwana terrorystka.
- Bardzo dobrze, że tak wnikliwie zbadano tę kwestię. Gdyby zbagatelizowano niepokojące sygnały, mogłoby dojść do tragedii. Służby wywiadowcze muszą zawsze brać pod uwagę najgorszy scenariusz i prowadzić wnikliwe obserwacje, by być krok przed terrorystami. Na szczęście okazało się, że to fałszywy trop – podsumowuje ppłk Przepiórka.