Tragedię odkrył w niedzielę po południu 48-letni sąsiad, również mieszkaniec Poznania. Usiłował ratować sąsiadów, ale w trakcie akcji reanimacyjnej doznał zawału serca i zmarł - poinformował rzecznik prasowy KWP w Poznaniu Jarosław Szemerluk.
Policja ustaliła wstępnie, że mężczyźni ogrzewali przyczepę piecykiem gazowym, który w nocy zgasł.
Życiu 43-letniego ojca siedemnastolatka, który przebywa w szpitalu w Pile, nie zagraża już niebezpieczeństwo.(an)