Poznań. Wybuch w kamienicy na Dębcu. Tomasz J. skazany na dożywocie
Tomasz J., oskarżony o zabójstwo swojej żony Beaty, znieważenie jej zwłok i doprowadzenie do wybuchu kamienicy na Dębcu, został skazany na dożywocie. Obrona chciała uniewinnienia mężczyzny, sąd jednak nie miał wątpliwości, że mężczyzna jest winny wszystkich zarzucanych czynów.
- W ocenie sądu zgromadzony materiał dowodowy był jak najbardziej wystarczający, wbrew twierdzeniom obrońców, do zakończenia postępowania i stanowi podstawę do uznania, że oskarżony dopuścił się wszystkich zarzucanych mu czynów - cytuje słowa sędzi Katarzyny Obst portal gloswielkopolski.pl.
Przypomnijmy, że do wybuchu w kamienicy na poznańskim Dębcu doszło rano 4 marca 2018 roku. W ruinach kamienicy znaleziono 5 ciał, 22 osoby zostały ranne.
Początkowo sądzono, że doszło do tragicznego wypadku. Dopiero dzień później okazało się, że przed wybuchem ktoś zamordował jedną z mieszkanek kamienicy - Beatę J. Zabójca zadał jej 11 ciosów nożem, a następnie znieważył zwłoki. By ukryć morderstwo, doprowadził do wybuchu gazu.
Wybuch w kamienicy na Dębcu. Prokuratura zażądała dożywocia
Śledczy szybko ustalili, że sprawcą jest prawdopodobnie Tomasz J., mąż Beaty J. Para była w trakcie rozwodu, mężczyzna nie mógł się pogodzić z tym, że kobieta chce ułożyć sobie życie na nowo, bez niego. Był o nią chorobliwie zazdrosny.
Prokuratura oskarżyła Tomasza J. o zabójstwo pięciu osób, usiłowanie zabójstwa kolejnych 34 osób, znieważenie zwłok swojej żony. Dodatkowo oskarżyła go także o spowodowanie wypadku, w którym ciężko ranny został 14-letni syn pary - Kacper. W chwili wybuchu kamienicy chłopiec był w szpitalu.
Mężczyzna nie przyznał się do zabójstwa żony i wysadzenia kamienicy, nie wykazał skruchy. Zaprzeczył też, by celowo spowodował wypadek samochodowy, w którym ciężko ranny został jego syn.
Prokuratura domagała się kary dożywocia dla Tomasza J., pozbawienia go praw publicznych na 10 lat i orzeczenia zadośćuczynienia w wysokości po 100 tys. zł dla bliskich każdej z pięciu zmarłych osób oraz zadośćuczynienia w wysokości po 30 tys. zł dla każdego z pokrzywdzonych. Jednocześnie prokurator domagał się, by Tomasz J. mógł się starać o warunkowe zwolnienie najwcześniej po 40 latach.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury. Tomasz J. usłyszał wyrok dożywocia, pozbawienia praw publicznych na 10 lat i ma zapłacić łącznie kilkaset tysięcy złotych nawiązek lub zadośćuczynienia. Będzie jednak mógł starać się o warunkowe zwolnienie po 30 latach.
Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: gloswielkopolski.pl