Poziom ochrony finału WOŚP w Gdańsku budzi wątpliwości. Fala pytań po ataku
Po ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza błyskawicznie zaczęto kwestionować poziom ochrony imprezy. Niewątpliwie zbadanie, czy jej poziom był prawidłowy będzie jednym z największych wyzwań organów wymiaru sprawiedliwości.
To nagranie widział już każdy: do stojącego na scenie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza podchodzi mężczyzna, po chwili wyciąga ręce w geście tryumfu i zaczyna mówić do mikrofonu. Trwa to co najmniej kilkanaście sekund, po chwili podchodzi do niego mężczyzna, później kolejny, następnie powalają go na ziemię. Przedstawiciele policji mówią w mediach, że funkcjonariusze zareagowali bardzo szybko.
Zobacz także: Dramatyczne sceny podczas Finału WOŚP w Gdańsku. Prezydent Adamowicz zaatakowany przez nożownika (uwaga: drastyczne sceny)
Inaczej sytuację oceniają świadkowie, którzy byli bezpośrednio pod sceną. Na powoloną reakcję ochrony zwracają też uwagę dziennikarze prowadzący relacje w kanałach informacyjnych. Internauci szybko wytropili firmę ochroniarską, która zabezpieczała finał WOŚP. Na jej stronie widnieje ogłoszenie o pracę, skierowane m.in. do studentów. "Inwalidzi - filar polskiej branży ochroniarskiej" - skomentował ekspert ds. bezpieczeństwa Michał Rybak.
Uczestnicy imprezy wskazują, że byli kontrolowani, ale przede wszystkim zwracano uwagę na wnoszenie alkoholu na teren imprezy. Nawet jeśli firma ochroniarska działała według zasad, nie dałoby to pewności uniknięcia tragedii. Bo przepisy dotyczące zabezpieczenia imprez masowych pozostawiają wiele do życzenia. "Żaden organizator imprezy nie dba o to, by była ona odpowiednio zabezpieczona. Każdy dba o to, by tylko spełnić wymogi ustawy. W efekcie zmierzamy do momentu, w którym ochroniarzami będą niewidomi, z całym szacunkiem dla niewidomych. Typowe dla Polaków oszukiwanie samych siebie. I żeby było jasne: ja się organizatorom nie dziwię. Ustawa jest jaka jest. Gdyby chcieli zatrudniać antyterrorystów, to żadna impreza by się nie odbyła. Wszyscy się wzajemnie oszukujemy. Niby płacimy niby ochroniarzom, którzy niby coś sprawdzają" - pisał Krzysztof Stanowski z weszlo.com.
Dlatego po tym, jak emocje opadną, przyjdzie czas na spokojną analizę tego wydarzenia, a także na ocenę przepisów. I politycy, którzy dzisiaj ponad podziałami kibicują lekarzom walczącym o życie Pawła Adamowicza, będą mogli ponad podziałami zastanowić się co zrobić, by imprezy masowe były bardziej bezpieczne. I by zmniejszyć prawdopodobieństwo podobnej tragedii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl