Ktoś podpalił połoninę w Bieszczadach? Znamy szczegóły
Bieszczadzki Park Narodowy wyjaśnia przyczynę pożarów, do których doszło na połoninie w okolicy Bukowego Berda. - Ustalenie przyczyn wczorajszego pożaru wykracza już poza nasze kompetencje. W tym przypadku podejrzewamy, że było to zaplanowane działanie, podpalenie - mówi Wirtualnej Polsce dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego dr Ryszard Prędki.
17.05.2024 | aktual.: 17.05.2024 12:50
W czwartek wieczorem służby ratunkowe zostały poinformowane o pożarze, który pojawił się w trudno dostępnym rejonie Bukowego Berda w Bieszczadach. To już trzecie takie zdarzenie w ostatnim czasie.
- Pożarem objęta została powierzchnia około hektara. Działania trwały blisko pięć godzin, przy wykorzystaniu quadów i dronów ze względu na trudno dostępny teren - mówi Wirtualnej Polsce oficer prasowy komendanta powiatowego PSP w Ustrzykach Dolnych kpt. Tomasz Dacko. Jak podkreśla, w akcję zaangażowane były także służby Straży Parku, GOPR i Straż Graniczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Seria pożarów połonin. Bieszczadzki Park Narodowy podejrzewa podpalenie
Lokalni mieszkańcy, którzy w mediach społecznościowych komentują ostatnie pożary, twierdzą, że za zaprószeniem ognia mogą stać osoby trzecie.
Bieszczadzki Park Narodowy pracuje nad ustaleniem przyczyn trzech pożarów, do których doszło w maju.
Dyrektor Parku Narodowego, dr Ryszard Prędki, przekazał Wirtualnej Polsce, że w przypadku dwóch ostatnich pożarów w rejonie Bukowego Berda podejrzewa celowe działanie mające na celu podpalenie tego terenu.
- Ustalenie przyczyn tego pożaru wykracza już poza nasze kompetencje. W tym przypadku podejrzewamy, że było to zaplanowane działanie - podkreśla.
- Na takiej wysokości połonin trawy są już duże i tam takiego wysokiego zagrożenia pożarowego już nie ma - tłumaczy dr Prędki. - Nie wygląda na to, żeby był to jakiś niedopałek od nieumyślnego turysty. Widzimy, co dzieje się dzisiaj w Polsce, ile jest tych pożarów. Zgłosiliśmy to do odpowiednich służb. Sprawa na pewno zostanie wyjaśniona - zapewnia.
Jak dodaje dyrektor, w wyjaśnienie tych zdarzeń zaangażowane są Straż Parku Narodowego i policja. W czwartkową akcję zaangażowana była także Straż Graniczna.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski