ŚwiatPożar na lotnisku Schiphol - ofiary zmarły w wyniku zaczadzenia

Pożar na lotnisku Schiphol - ofiary zmarły w wyniku zaczadzenia

Jedenaście ofiar pożaru w izbie zatrzymań,
który wybuchł w końcu października na amsterdamskim lotnisku
Schiphol, zmarło według prokuratury w Harlemie w wyniku
zaczadzenia - podała holenderska agencja prasowa ANP.

Pożar na lotnisku Schiphol - ofiary zmarły w wyniku zaczadzenia
Źródło zdjęć: © AFP

05.11.2005 | aktual.: 05.11.2005 16:06

Prokuratura ukończyła identyfikację zwłok ofiar, z których większość to osoby przebywające podczas pożaru w areszcie. Wśród ofiar było dwóch Ukraińców, dwóch Turków, dwóch Surinamczyków, Libijczyk, Gruzin, obywatel Dominikany, Bułgar i Rumun - podała ANP.

Holenderski dziennik "Volkskrant" wyjaśnia, opierając się na zeznaniach świadków pożaru, ich rodzin, adwokatów i strażaków, że ogień mógł zostać podłożony przez 25-letniego Libijczyka, który obecnie przebywa, z ciężkimi obrażeniami, w szpitalu. W sprawie pożaru trwają trzy dochodzenia: techniczne, sądowe i niezależne.

W nocy z 26 na 27 października ogień objął osobno stojący budynek, w którym znajdowała się izba zatrzymań. W areszcie przebywali przede wszystkim ludzie podejrzani o przemyt narkotyków, a także nielegalni imigranci, oczekujący na deportację z Holandii.

W chwili, kiedy wybuchł pożar, w całym kompleksie znajdowało się ok. 350 osób. Aż do ukończenia dochodzeń, z Holandii nie może zostać wydalonych 270 osób, które znajdowały się wówczas w pobliżu miejsca, w którym zaczął się pożar.

Duży budynek aresztu znajduje się po wschodniej stronie głównych zabudowań tego czwartego co do wielkości europejskiego lotniska i jest otoczony mającym trzy metry wysokości ogrodzeniem, wzmocnionym drutem kolczastym. Pożar, który wybuchł tuż po północy, został opanowany dopiero przed godziną trzecią rano.

Jeden z aresztantów powiedział holenderskiej stacji telewizyjnej NOS, że strażnicy na początku ignorowali krzyki zamkniętych ludzi, usiłujących zaalarmować personel. Więźniom powiedziano, że wszystko jest w porządku i żadnego pożaru nie ma. Nie otworzyli nawet drzwi. Trzymali nas w zamknięciu. Zaczęliśmy się dusić. Kopaliśmy w drzwi i krzyczeliśmy - opowiadał jeden z zatrzymanych, któremu udało się uratować z pożaru.

Aresztanci, którzy nie ucierpieli w pożarze, zostali przewiezieni do pobliskich podobnych ośrodków - podała policja.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)