Powrót dzieci do szkół. Są wstępne wytyczne i pierwsze komentarze. "Wciąż nie wiemy najważniejszego"

Powrót dzieci do szkół. GIS przekazał wstępne informacje, jakie wytyczne będą obowiązywały w placówkach oświatowych. - Wciąż nie dowiedzieliśmy się najważniejszego - mówią nam dyrektorzy. Zauważają też, że część zasad już w szkołach obowiązywała.

Powrót dzieci do szkół. Są wstępne wytyczne i pierwsze komentarze. "Wciąż nie wiemy najważniejszego"
Źródło zdjęć: © Getty Images

28.07.2020 | aktual.: 28.07.2020 16:24

Są już pierwsze, wstępne informacje dotyczące wytycznych związanych z powrotem dzieci do szkół. Publikuje je we wtorek RMF FM. To dopiero ogólniki, bo jak mówił w poniedziałek Wirtualnej Polsce szef MEN Dariusz Piontkowski, kompleksowe przepisy zostaną opublikowane w pierwszej połowie sierpnia.

Wytyczne GIS wskazują na częste mycie rąk, wietrzenie sal po każdych zajęciach oraz większą liczbę lekcji na świeżym powietrzu. Nowe przepisy nie zakładają masowego mierzenia temperatury przed wejściem na teren szkoły. Maseczki i rękawiczki nie będą wymagane, chyba że w sali będzie więcej uczniów, chociażby podczas apeli.

Dariusz Zelewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kartuzach, mówi WP: - Te zasady higieny obowiązywały jeszcze przed pandemią. Zachowanie odstępów między uczniami jest niemożliwe... Nie wyobrażam sobie też, by nie odbywała się praca w grupach, czy nawet parach. Proces edukacyjny musi być przeprowadzony. Na korytarzach też będą się przecież spotykać - mówi. I dodaje, że organizacji apeli na pewno w okresie jesienno-zimowym będzie unikać.

- Wietrzenie sal było od zawsze. Rozporządzenie dotyczące BHP w szkole nakładało na nas ten obowiązek. Mycie rąk... przecież to też normalna rzecz. Czyli to wszystko w dalszym ciągu nic nowego - komentuje Anna Wawruch-Lis, dyrektorka technikum w Lublinie. - Te wytyczne, na które my najbardziej oczekujemy, ich nadal nie ma - dodała.

Starsi nauczyciele. "Nie wiemy, jak to rozwiązać"

Starsi nauczyciele i pracownicy administracji mają być pod specjalną ochroną. Ze względu na wiek będą musieli nosić maseczki i rękawiczki. Będą również zwolnieni z zajęć, na których mieliby kontakt z dużą liczbą dzieci. Nie będą musieli prowadzić zajęć świetlicowych ani dyżurować na korytarzu w czasie przerw.

Czy może to doprowadzi do braków kadrowych? - zastanawia się dyrektorka technikum, z którą rozmawiamy.

Dyrektorka mówi o perspektywie technikum w tym temacie. - Zajęcia z przedmiotów zawodowych prowadzą nauczyciele, których trudno zastąpić. To mało liczna grupa, a jej większość stanowią osoby w wieku 50+. Bez nich zajęcia zawodowe nie będą mogły się odbyć, a więc i szkoła nie będzie funkcjonować tak, jak powinna.

Dariusz Zelewski: - Na 60 nauczycieli ponad 20 jest w tej grupie ryzyka. Do tego dochodzą pracownicy obsługi, którzy w większości są osobami starszymi. Nie wiem, w jaki sposób zwolnić ich z dyżurów. Ale ciekawa jest kwestia opieki świetlicowej. Zazwyczaj jest tak, że w szkołach są zatrudnieni specjalni nauczyciele, którzy tylko tym się zajmują. Czy w związku z tymi przeciekami będziemy musieli ich zwolnić? Oni nie mają innych kwalifikacji.

Co z uprawnieniami dyrekcji? "Nadal nic nie wiemy"

Władze szkoły mają wdrożyć procedury szybkiego powiadamiania rodziców o ewentualnej infekcji dziecka. Taki uczeń powinien zostać odizolowany i rodzic powinien go odebrać ze szkoły. Powinna być gorąca linia z każdym rodzicem - RMF FM cytuje rzecznika GIS Jana Bondara. Gdyby okazało się, że doszło do zakażenia koronawirusem, do akcji przystąpi powiatowy inspektor sanitarny. To do niego i do dyrektora placówki należy decyzja o ewentualnym zamknięciu szkoły i przejściu na system nauczania zdalnego.

- My pewnie dowiemy się pod koniec sierpnia, jak będziemy funkcjonować od początku września. Przecież konsultacja z inspektorem sanitarnym niewiele zmienia - ostateczna decyzja nadal spoczywa na barkach dyrektora. Najważniejsze jest to, jaka będzie procedura w przypadku stwierdzenia koronawirusa u ucznia, nauczyciela czy pracownika administracji. Kto ma zostać wysłany na kwarantannę? Cała szkoła? To katastrofa. Nie toczyłoby się wówczas żadne kształcenie, a to ogromny problem - mówi dyrektor Zelewski.

- Tak jak mówiłam, nadal nic nie wiemy. My cały czas jesteśmy przerażeni. W mojej szkole samych uczniów jest 700, plus nauczyciele i pracownicy administracji. To bardzo duża grupa - dodaje Anna.

Minister Piontkowski mówił WP: "dyrektorzy nie będą pozostawieni sami sobie". Dyrektorka pytana, czy wierzy w te zapowiedź, czy jednak obawia się, że przepisy będą tak ogólne, że i tak będzie musiała sama podejmować decyzje mówi: - Obawiam się i przewiduję drugą opcję.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (159)