Powiesił plakat "KonsTYtucJA" na drzwiach. Takiej reakcji sąsiadów nie spodziewał się
- Chciałem sprawdzić czy jestem jedyną osobą w bloku, która sprzeciwia się łamaniu konsytuacji czy też moi sąsiedzi myślą podobnie - mówi Michał Nalewski, który powiesił na swoich drzwiach symboliczny plakat w obronie sądownictwa.
Kiedy ludzie w obronie sądów zaczęli wychodzić na ulice, wśród protestujących w Warszawie znalazł się również Michał Nalewski, redaktor działu literatury polskiej w wydawnictwie. Tej nocy, kiedy Senat przyjął ustawę o Sądzie Najwyższym bez poprawek, dostał na ulicy plakat z napisem "KonsTytucJA".
#dziejesię: Podpis prezydenta daje dużą władzę Ziobrze
- Czułem, że po wakacjach znów może mi się przydać, więc postanowiłem powiesić go w widocznym miejscu żeby o nim nie zapomnieć - mówi Nalewski.
Wybrał drzwi wejściowe do własnego mieszkania od strony klatki. Był pewien, że plakat zostanie zerwany albo zniszczony, ale nic takiego nie działo się przez kilka tygodni. - Stał się nawet pretekstem do rozmów sąsiedzkich - opowiada Nalewski. - Mieszkam na 8 piętrze i kiedy jechałem windą z którymś z sąsiadów lub sąsiadek z piętra, albo spotykałem ich na klatce, pokazywali mi swoje plakaty, które podobnie jak ja przynieśli do domu.
Przyznaje, że nie powiesił plakatu w mieszkaniu, bo chciał zobaczyć kto mieszka w jego bloku. - Chciałem sprawdzić czy jestem jedyną osobą w bloku, która sprzeciwia się łamaniu konsytuacji czy też moi sąsiedzi myślą podobnie - mówi. Do ujawnienia się ze swoimi poglądami zainspirował Michała Nalewskiego jego dawny uczeń, który przychodził do niego przed maturą na korepetycje z polskiego. - Na swoim profilu na Facebooku na pisał takie zdanie: "w Piekle Dantego najbardziej gorące miejsce jest zarezerwowane dla tych, którzy w okresie kryzysu moralnego zachowują swą neutralność" - opowiada. - Dlatego zupełnie nieneutralnie powiesiłem plakat tak, żeby wszyscy na klatce mogli go zobaczyć.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Dopiero wczoraj, wychodząc z domu zobaczył na wycieraczce egzemplarz tygodnika "Do Rzeczy", na okładce którego widniał tytuł "Donos na Polskę". Na Facebooku opisał tę sytuację i zakończył ją słowami "Dobrego tygodnia kochani sąsiedzi. Wasz Donosiciel"
Tygodnik pod drzwiami - sąsiedzka reakcja na plakat
- Bardzo jestem ciekaw, który to sąsiad albo która sąsiadka zostawiła mi gazetę. Chętnie zaprosiłbym tę osobę na kawę i podarował prasę, którą sam czytam, żeby kontynuować ten sąsiedzki dialog - zakończył, dodając, że podarowany egzemplarz przeczytał.