Poważny kłopot PO; grozi im 100 tys. zł kary za 4,5 godziny
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia złamania Kodeksu Wyborczego przez PO - dowiedziało się Radio ZET. Śledztwo toczy się w kierunku podejrzenia przedwczesnego wydatkowania środków finansowych z naruszeniem Kodeksu Wyborczego.
Chodzi o konferencję prasową z 5 sierpnia tego roku "Polska w budowie". Platforma zaprezentowała na niej spoty wyborcze oznaczone informacją "sfinansowane ze środków KW Platforma Obywatelska RP".
Konferencja odbyła się w sejmie o godz. 11.30 podczas gdy PKW zarejestrowała Komitet Wyborczy PO tego samego dnia ale o godz. 16.00. Zgodnie z art. 105 Kodeksu wyborczego, agitację wyborczą można prowadzić od dnia przyjęcia przez właściwy organ zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego.
- Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie czy śledztwo zakończy się przed wyborami. Prokurator na plany przesłuchać świadków - mówi Radiu ZET rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska. Komitetowi Wyborczemu PO może grozić od 1000 do 100 tysięcy złotych kary.
Rzecznik klubu PO: wszystko było zgodne z prawem
Do informacji o wszczęciu śledztwa przez prokuraturę odniósł się rzecznik klubu PO Paweł Olszewski: - Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wszystko, co wówczas zrobiliśmy, było w zgodzie z Kodeksem wyborczym. W przeciwieństwie do innych partii politycznych. Cała ta niby-informacyjna akcja PiS z billboardami "Premier Kaczyński" była bowiem absolutnym złamaniem Kodeksu wyborczego".
Jak zaznaczył, rolą prokuratury jest wyjaśnienie wszelkich wątpliwości. - Prokuratura podjęła taką decyzję, będzie sprawę wyjaśniała, ale nie mam żadnych obaw o wynik - zapewnił Olszewski.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie do poniedziałku badała czy wszcząć śledztwo, czy też tego odmówić. Wszczęcie postępowania oznacza, że według prokuratury istnieje prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa.
W sierpniu sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki mówił, że podczas konferencji PO "Polska w budowie" mogło dojść do naruszenia zasad finansowania kampanii wyborczej przez to, że w zaprezentowanym spocie wyborczym napisano, że został on sfinansowany ze środków komitetu wyborczego Platformy Obywatelskiej. Jak podkreślał Czaplicki, Komisja nie miała wątpliwości co do samej organizacji konferencji prasowej, lecz do zaprezentowanych tam spotów i ich sposobu finansowania.
Platforma już odpierała zarzuty
Szef sztabu wyborczego PO Jacek Protasiewicz odpierał w sierpniu zarzuty PKW. Tłumaczył, że PKW w lipcu przyjęła stanowisko, z którego wynika, że pomiędzy rozpisaniem wyborów, a zarejestrowaniem komitetu wyborczego można prowadzić działania, które mają charakter agitacji wyborczej, o ile koncentrują się one na propagowaniu własnego programu.
Według niego, spoty "Polska w budowie" w tamtym okresie nie zawierały żadnych elementów nawołujących do głosowania, ani nie przedstawiały żadnego kandydata. Jak dodał, "były jedynie relacją z realizacji założeń programowych PO w mijającej kadencji". Protasiewicz wyjaśnił ponadto, że emisja spotów PO w telewizji nastąpiła dopiero w dniu, w którym komitet wyborczy PO został zarejestrowany (w poniedziałek 8 sierpnia).
- O godzinie 16.00 PKW podjęła uchwałę o rejestracji naszego komitetu, o godz. 17.00 wydane zostały dokumenty, a emisja nastąpiła w bloku informacyjnym około 19.00 - zaznaczył Protasiewicz.