Potwór z Grodziska: córka zmuszała mnie do seksu
Dziennikarze "Super Expressu" dotarli do zeznań polskiego Fritzla. Krzysztof B. wypiera się wszystkiego poza jednym: spałem z własną córką - przyznał się śledczym. Tłumaczy też, że nie więził i nie gwałcił swojej córki Alicji B. Robiliśmy to, bo ona chciała - mówił na przesłuchaniu.
Sprawiał wrażenie, jakby niczego nie żałował - mówi proszący o anonimowość jeden ze śledczych. Zszokowanym policjantom opowiedział, że to Alicja zapraszała go do swojego pokoju. Tam zamykali się i uprawiali seks. Tłumaczył, że Alicja sama namawiała go do tego, a on nie mógł odmówić, bo jest jej ojcem.
Policja wciąż poszukuje dwójki dzieci z kazirodczego gwałtu na Alicji. Dziecko nadawało się według naszego prawa do adopcji. Miało 6 tygodni. Teraz pełne prawa opiekuńcze do tego dziecka mają nowi rodzice i my nie mamy ani prawa, ani obowiązku informować ich o tym, co się obecnie dzieje. Poza tym nowi rodzice po tylu latach rzadko się z nami kontaktują. Teraz wraz z dzieckiem stanowią nową szczęśliwą rodzinę - mówi Barbara Kruk-Ołpińska, dyrektor ośrodka adopcyjnego we Wrocławiu, gdzie trafiło dziecko Alicji. Wiem, że ci rodzice długo czekali na swoje dziecko. Dzięki temu nie obawiam się, że po informacjach o tej tragedii cokolwiek może się w tej rodzinie zmienić. Nie mieliśmy jeszcze przypadku, aby rodzice oddali dziecko, dowiadując się czegoś strasznego o jego historii - dodaje. Przyznaje też, że śledczy do niej jeszcze nie dotarli. Gdyby tak było i chciano porozmawiać z dzieckiem czy rodzicami lub zrobić badania, potrzebna jest zgoda sądu.
Zeznania potwora:
- Spałem z Alicją, ale jej nie gwałciłem. Ani nie zamykałem i nie więziłem jej. No... ona sama tego chciała. No... nie opierała się. Zamykaliśmy się wtedy w pokoju i to robiliśmy.
Ona mnie do tego sama zmuszała. Gdy chciała to robić i się opierałem, to szantażowała mnie, że pójdzie na policję i powie, że ją zgwałciłem.
Te dzieci to nie są moje. Alicja spotykała się z różnymi mężczyznami i to pewnie ich dzieci.
Historia zwyrodnialca
Krzysztof B. urodził się w Rzywuszkach, małej wsi koło Łosic (Mazowieckie). Od dziecka był na bakier z prawem. Włamywał się do gospodarzy. Raz nawet okradł sklep – mówi jedna z sąsiadek rodziny B.
W tej rodzinie rządziła matka Zofia. Jej mąż Stanisław i dwaj synowie Krzysztof i młodszy Janusz byli jej całkowicie podporządkowani – opowiada inny sąsiad, pan Stanisław. Krzysiek miał od kogo się uczyć, jak być tyranem – dodaje.
Krzysztof B. poznał swoją żonę Teresę na Dolnym Śląsku, gdzie wylądował w poprawczaku za włamanie do sklepu. Tam skończył Ochotniczy Hufiec Pracy. Zdobył zawód mechanika samochodowego. Rodzicom Teresy nie podobała się znajomość córki z młodym kryminalistą. Dużo trudu włożyli w to, by wychować dziewczynę. Zadanie mieli niełatwe, ponieważ Tereska urodziła się w rodzinie patologicznej. Kiedy miała niecały rok, trafiła do domu przybranych rodziców – Felicji i Józefa Zamożniewiczów.
Po trzymiesięcznej znajomości pary była ślub. Zamieszkali u rodziców Teresy. Krzysztof prowadził koło domu zakład lakierniczo-mechaniczny. Teresa pracowała w aptece. Mieli z czego żyć. Wkrótce na świat przyszła córka Alicja. 10 lat później później Jaś. Alicja rosła, a jej ociec z każdym dniem stawał się coraz bardziej zaborczy. Tak jak jego matka Zofia, chciał być panem i władcą. Na Alicji, Jasiu i Teresie wyładowywał frustracje z dzieciństwa.
Dwa tygodnie po tym, jak Alicja skończyła gimnazjum, ojciec zgwałcił ją po raz pierwszy. Potem robiło to regularnie przez sześć lat. W tym czasie spłodził z nią dwóch synów.