Potężny majątek zarządzany przez biskupów. Ofiarom księży nie chcą dać ani grosza
Tysiące hektarów, luksusowe hotele, kamienice, mieszkania. Wirtualna Polska ujawniła, jakimi nieruchomościami dysponują polskie diecezje. Ze śledztwa wynika, że Polscy biskupi zarządzają majątkiem wartym przynajmniej pół miliarda złotych. - Jednocześnie Kościół nie chce wypłacać odszkodowań ofiarom księży, które latami były wykorzystywane seksualnie - mówi Wirtualnej Polsce Janusz Szymik, który był krzywdzony przez księdza.
Janusz Szymik oskarżył księdza Jana W. z diecezji bielsko-żywieckiej o to, że w ciągu pięciu lat został przez niego wykorzystany seksualnie kilkaset razy. W styczniu 2025 roku Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej orzekł, że diecezja ma wypłacić Szymikowi 400 tysięcy złotych odszkodowania za brak reakcji na informacje o nadużyciach.
Magda Mieśnik, Wirtualna Polska: Jak pan ocenia wysokość odszkodowania w kontekście ogromnego majątku, jakim dysponują biskupi?
Janusz Szymik: Kwota, jaką mi przyznano, jest absurdalna. Diecezja bielsko-żywiecka cały czas stoi na stanowisku, że nic mi się nie należy. Nawet ta śmiesznie niska kwota. Wnoszą, żeby nic mi nie wypłacić, żadnego odszkodowania. Wolą poświęcić cały autorytet Kościoła, rozmienić go na drobne, żeby tylko nie dać ani złotówki ofiarom. To czysta hipokryzja. Kościół głosi, że za grzechy trzeba wyrazić żal, odpokutować i zadośćuczynić, a sam nie zamierza tego robić. To postawa niezgodna z zasadami wiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pedofilia w Kościele. Brak współpracy Episkopatu? „Biskupi się boją”
Dlaczego Kościół nie chce wypłacać odszkodowań ofiarom księży?
Bo dla nich to pieniądz jest najważniejszy. By uniknąć wypłaty mi choćby złotówki, próbowali wmówić, że liczne gwałty, jakich dopuszczał się na mnie ksiądz, sprawiały mi przyjemność. W odpowiedzi na mój pozew stwierdzono, że nie ma mowy o odszkodowaniu, bo przecież uzyskałem korzyść w postaci relacji z księdzem, która sprawiała mi przyjemność, że sam tego chciałem. Miałem wtedy 12 lat. Nic nie wiedziałem o takich sprawach. Takie argumenty miały przekonać sąd, by Kościół nie wypłacił mi odszkodowania.
Kościół nie chce płacić, bo od zawsze był bezkarny. Latami kryją przestępców seksualnych, żeby tylko nie zapłacić, a w tym samym czasie opływają w luksusy. Ksiądz wykorzystywał mnie seksualnie od 1984 do 1989 roku. Zgłaszałem to. W 1993 roku poszedłem do biskupa ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej i opowiedziałem, co robił ze mną ksiądz W. Co usłyszałem? "Będę się za pana modlił".
Sąd dał wiarę pana zeznaniom.
Sąd, lekarze, biegli. Stwierdzono, że do tej pory ponoszę konsekwencje tego, co wydarzyło się, gdy byłem chłopcem. W procesie udowodniliśmy, że biskup przez 20 lat perfidnie krył pedofila. Jeśli podzielić zasądzoną mi kwotę na te 20 lat, to wychodzi, że ok. 50 zł dziennie kosztowało krycie księdza pedofila. To amoralne, bo utwierdza w przekonaniu, że opłacało się to robić i wywierać na mnie naciski, by ta sprawa nie ujrzała światła dziennego. Co to dla diecezji bielsko-żywieckiej i połączonej z nią Metropolii Krakowskiej 50 złotych dziennie?
O jakich naciskach pan mówi?
Po tym, jak biskup mnie odesłał, poszedłem do prokuratury i złożyłem zawiadomienie o pedofilii. Od niedawna miałem nową pracę. Przyszedł do mnie szef i powiedział, żebym wycofał skargę, bo mnie wyrzuci. To był znajomy księdza W. Byłem młody, nowa praca. Przestraszyłem się i wycofałem zeznania. To kolejny powód, dla którego Kościół i księża są bezkarni. Mają ogromne wpływy.
Co dalej z pana sprawą?
Wnieśliśmy o apelację. Walczę o wyższe odszkodowanie. Diecezja z kolei stoi na stanowisku, że nie należy mi się nawet złotówka. Apelacja zostanie rozpatrzona najpewniej jesienią 2026 roku.
Magda Mieśnik, dziennikarka Wirtualnej Polski
Chcesz się skontaktować z autorką? Napisz: magda.miesnik@grupawp.pl