Potencjał sił zbrojnych Turcji
Jedna z najsilniejszych armii świata
Regionalne mocarstwo
Turecka armia nie po raz pierwszy próbowała obalić rząd. W ubiegłym wieku udało jej się to dwa razy - w 1960 r. i 1980 r. Z kolei w 1971 r. i 1997 r. wojsko nawet nie musiało wychodzić na ulice. Wystarczyło, że generałowie publicznie zażądali, by władze ustąpiły.
Armia odgrywa w Turcji niepomierną rolę, bo to właśnie na niej Mustafa Kemal Ataturk, założyciel nowoczesnego państwa tureckiego, oparł narodowe odrodzenie. Ale musimy też pamiętać, że kraj ten leży na zbiegu najbardziej zapalnych rejonów półkuli północnej - Bliskiego Wschodu, Bałkanów i Kaukazu. Stąd potrzeba posiadania armii, która dała Ankarze status regionalnego mocarstwa.
Według rankingu Global Firepower, mierzącego siłę militarną poszczególnych państw, Turcja plasuje się na 10. pozycji. Dla porównania Polska w tym rankingu znajduje się na 19. miejscu.
Jednym z filarów tureckiej obronności jest też silny przemysł zbrojeniowy. Ankara przez lata mądrze inwestowała we własny potencjał przemysłowy, stawiając na jego samodzielność i korzystając z transferów zagranicznych technologii i pieniędzy (offset przy okazji zakupów dla armii). W rezultacie Turcja dysponuje dziś silnie rozwiniętą zbrojeniówką, która w ostatnich latach święci coraz większe sukcesy na rynkach międzynarodowych.
Oprac. Tomasz Bednarzak
Największa armia NATO po USA
Tureckie siły zbrojne pod względem wielkości ustępują w NATO jedynie Stanom Zjednoczonym. W 2014 roku służyło w nich ponad pół miliona żołnierzy (402 tys. w wojskach lądowych, 60 tys. w siłach powietrznych, 48 tys. w marynarce wojennej). Do tego doliczyć należy ponad 370 tys. żołnierzy w rezerwie i ponad 100 tys. w oddziałach paramilitarnych.
Inaczej niż w przypadku większości państw zachodnich, turecka armia wciąż opiera się na służbie poborowej. Rekruci dominują zwłaszcza w siłach lądowych; w pełni sprofesjonalizowane są za to siły powietrzne.
Wydatki na obronność wyniosły w 2014 roku ponad 22,5 mld USD (według cen bieżących). Dla porównania polskie nakłady w ubiegłym roku kształtowały się na poziomie 10,5 mld, czyli ponad dwa razy mniej. Według szacunków Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem stanowiło to 2,2 proc. tureckiego PKB. To jeden z najwyższych współczynników w całym NATO - mniej niż USA, tyle samo co Francja, Wielka Brytania i Grecja, ale więcej niż Polska, która oficjalnie w ubiegłym roku wydała na obronność 1,95 proc. PKB.
Pancerna potęga
Ankara posiada niezwykle liczne jak na standardy NATO siły pancerne. W ich skład wchodzi ponad 2,5 tys. czołgów, choć większość stanowią dość wiekowe (aczkolwiek zmodernizowane) amerykańskie M60 i M48 Patton.
Najnowocześniejszymi obecnie czołgami w służbie tureckiej są niemieckie pojazdy Leopard 2 (na zdjęciu) w liczbie 325 egzemplarzy (Polska również użytkuje te czołgi - 247 sztuk, a łącznie posiadamy ok. 700 czołgów). Do tego dochodzi prawie 400 ich starszych wersji - Leopard 1.
Armia zmechanizowana
Ale tureckie siły lądowe to nie tylko czołgi. Wojsko dysponuje też całą gamą pojazdów opancerzonych w liczbie ok. 4,6 tys. egzemplarzy. Podstawą są wozy bojowe piechoty i transportery opancerzone z rodziny FNSS ACV-15 (na zdjęciu). Dla porównania polska armia dysponuje ok. 2300 pojazdami opancerzonymi, z czego tylko ok. 600 to nowoczesne Rosomaki.
Powietrzna kawaleria
Całe siły zbrojne Turcji operują szerokim wachlarzem śmigłowców uderzeniowych, transportowych, zwalczania okrętów podwodnych czy rozpoznawczych - w sumie ponad 360 maszyn. Wśród nich liczną grupę stanowią różne wersje amerykańskich UH-60 Black Hawk (na zdjęciu na drugim planie) oraz AH-1 Cobra (pierwszy plan).
Obecnie realizowane są ambitne plany wzmocnienia komponentu szturmowego śmigłowców poprzez zakupy maszyn T-129 ATAK (turecka wersja włoskiego śmigłowca Agusta A129 Mangusta). Co ciekawe, konstrukcja ta startuje również w przetargu zbrojeniowym dla Wojska Polskiego.
Lotnicza siła
Siły powietrzne, które odegrały kluczową rolę w incydencie z rosyjskim bombowcem, to bez wątpienia wizytówka tureckich sił zbrojnych. Są w pełni zawodowe, dobrze wyposażone i wyszkolone. W sumie liczą ok. 350 samolotów bojowych, wspieranych przez prawie 150 maszyn transportowych, rozpoznawczych, cystern powietrznych, dronów itp.
"Koniem roboczym" tureckiego lotnictwa są dobrze znane Polakom amerykańskie myśliwce F-16 (na zdjęciu). O ile jednak my dysponujemy dokładnie 48 samolotami tego typu, o tyle Turcy mają ich przeszło 230, choć trzeba przyznać, że są to starsze wersje F-16.
Morski komponent
Marynarka wojenna to najmniej liczny komponent tureckich sił zbrojnych, ale i tak moglibyśmy pozazdrościć Turkom jej potencjału. Trzon uderzeniowy stanowi 16 fregat, 8 korwet i 13 okrętów podwodnych.
Trzeba oddać prawdzie, że dużą część sił morskich stanowią jednostki przestarzałe, jak chociażby osiem otrzymanych w schedzie od Amerykanów fregat typu Oliver Hazard Perry (na zdjęciu; Polska ma dwie jednostki tego typu, które są jednocześnie naszymi największymi okrętami uderzeniowymi...). Jednak należy pamiętać, że turecka marynarka, podobnie jak całe siły zbrojne, są w trakcie głębokiej modernizacji.
Mocarstwowe plany
Do 2023 roku Turcja miała wydać na zakupy nowego uzbrojenia dla armii nawet 70 mld USD. Miała, bo widoczne w ostatnich latach spowolnienie gospodarcze stawia te ambitne plany pod znakiem zapytania. Tak czy inaczej, w ostatnich latach Ankara zbiera owoce mądrej polityki zbrojeniowej i będzie wprowadzać do służby wiele nowoczesnych systemów, które powstały w rodzimych zakładach przemysłowych.
Przykładem jest chociażby nowoczesny czołg podstawowy Altay (egzemplarz testowy na zdjęciu), który zastąpi starsze konstrukcje pozostające w służbie. Ale Turcja ma też do zaoferowania m.in. nowe wozy bojowe piechoty Kaplan-20, transportery opancerzone Pars i ACV-300 czy śmigłowce szturmowe T129 ATAK.
Jakby tego było mało, Ankara prowadzi w ramach rodzimego programu TF-X prace nad myśliwcem wielozadaniowym nowej generacji. Na tak zaawansowany projekt mogą sobie pozwolić tylko największe i najbogatsze państwa, co najlepiej dowodzi, że Turcja weszła do światowej elity wytwórców uzbrojenia.
Oprac. Tomasz Bednarzak