Postępowanie dyscyplinarne wobec łódzkiej sędzi
We wtorek wszczęto postępowanie dyscyplinarne wobec sędzi, która zajmowała się sprawą małżeństwa podejrzanego o zabójstwo czworga swych dzieci. Ich zwłoki znaleziono pod koniec kwietnia w beczkach w mieszkaniu w centrum Łodzi.
10.06.2003 | aktual.: 10.06.2003 14:21
"Zastępca rzecznika dyscyplinarnego postanowił przedstawić Elżbiecie Sz. zarzut popełnienia przewinienia służbowego w postaci rażącego i oczywistego naruszenia prawa" - poinformowała Grażyna Jeżewska z biura prasowego łódzkiego sądu okręgowego.
Według rzecznika od 1995 do 2002 r. sędzia nie sprawowała należytego nadzoru nad postępowaniem dotyczącym władzy rodzicielskiej w sprawie rodziny N. Małżonkowie podejrzani o zabójstwo swych dzieci mieli od siedmiu lat ograniczoną władzę rodzicielską i ustanowionego kuratora.
Kurator rodzinny od września 1999 r. nie miał jednak z rodziną kontaktu, bo nie mógł jej zastać w mieszkaniu. Na początku 2000 r. wystąpił do sądu o umieszczenie dzieci w domu dziecka. Rodzice nie stawiali się na posiedzenia i nie odbierali wezwań. Sąd rodzinny postanowił jednak nie zmieniać środka zapobiegawczego. Zdaniem rzecznika postanowienie to zostało podjęte z pogwałceniem kodeksu postępowania cywilnego.
Elżbieta Sz. od dłuższego czasu przebywa na zwolnieniu lekarskim. Sędzi może grozić upomnienie, nagana, usunięcie z zajmowanej funkcji, przeniesienie na inne miejsce służbowe, a nawet usunięcie z zawodu.
O wyjaśnienie, czy sędzia i kurator zajmujący się sprawą rodziny N. nie naruszyli prawa i czy zrobili wszystko, co było możliwe, by nie doszło do tragedii, wystąpiła prezes Sądu Okręgowego w Łodzi Ewa Chałubińska.
W poniedziałek rzecznik odpowiedzialności zawodowej kuratorów odmówił wszczęcia postępowania wobec kuratora. Prezes łódzkiego sądu zamierza zaskarżyć tę decyzję do sądu dyscyplinarnego kuratorów.
Wcześniej do popełnienia błędów i niedociągnięć w związku z tą sprawą przyznała się policja. Chodziło m.in. o poszukiwania przez niemal dwa lata ojca dzieci, ściganego listem gończym, i opieszałość w przesłaniu odpowiedzi policji na pisma dotyczące dzieci, kierowane przez sąd i szkołę.
Pod koniec kwietnia w szafie w mieszkaniu małżeństwa N. przy ul. Radwańskiej w Łodzi policja znalazła szczelnie zamknięte beczki, w których ukryte były zwłoki czwórki dzieci.
Rodzicom - 29-letniemu Krzysztofowi i o rok starszej Jadwidze N. - przedstawiono zarzuty zabójstwa dwóch bliźniaków w wieku pięciu lat (zamordowanych prawdopodobnie w 1999 r.) i dwóch noworodków - obojga płci. Zarzucono im też usiłowanie zabójstwa 11-letniej córki - jedynego dziecka, które przeżyło. Obojgu rodzicom grozi dożywocie.