PolskaPostawiono zarzuty oficerom ABW i pracownikowi NIK

Postawiono zarzuty oficerom ABW i pracownikowi NIK

Zarzut ujawnienia tajemnicy służbowej warszawska prokuratura postawiła dwóm oficerom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pracownik NIK, który otrzymywał od nich tajemnice, jest zaś podejrzany o podżeganie ich do tego przestępstwa.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie przesłuchała w charakterze podejrzanych całą trójkę - poinformował rzecznik prokuratury Maciej Kujawski. "Składali wyjaśnienia, których treści nie ujawniamy" - stwierdził.

Dodał, że decyzja co do ewentualnego stosowania środków zapobiegawczych wobec podejrzanych, na przykład aresztu tymczasowego, zapadnie w czwartek.

Za ujawnienie tajemnicy osobie nieuprawnionej funkcjonariuszowi publicznemu grozi do 3 lat więzienia. Takie samo zagrożenie jest w przypadku podżegania do tego przestępstwa.

Dwaj oficerowie ABW zdradzali tajemnice pracownikowi Najwyższej Izby Kontroli - ujawniła we wtorek ABW. Całą trójkę zatrzymano. Opozycja mówi o zemście za ujawnienie przez NIK domniemanego sfałszowania "Raportu otwarcia" rządu Leszka Millera. ABW zaprzecza politycznemu wymiarowi całej sprawy.

Zatrzymany pracownik NIK zajmował się sprawą "Raportu otwarcia". To NIK zawiadomiła prokuraturę o domniemanym przestępstwie przy sporządzaniu tego raportu, co ujawniła w zeszłym tygodniu "Rzeczpospolita".

W związku z pojawiającymi się w mediach hipotezami, jakoby wtorkowe zatrzymanie dwóch funkcjonariuszy ABW i pracownika NIK miało związek z ujawnieniem przez NIK wyników kontroli w sprawie "Raportu otwarcia", informuję i podkreślam jednocześnie, iż obie te sprawy nie są w żaden sposób ze sobą powiązane - oświadczył w środę szef ABW Andrzej Barcikowski.

W oświadczeniu dla PAP Barcikowski napisał, że "wyjaśnianie i weryfikowanie podejrzeń o możliwości wypływu z Agencji informacji niejawnych rozpoczęło się w kwietniu 2003 r., a zatem dużo wcześniej, niż pojawiła się sprawa Raportu otwarcia". "Data zatrzymania była zaplanowana, zanim poinformowano o wynikach kontroli NIK w sprawie Raportu otwarcia, i miała związek z upływem aprobowanego przez sąd terminu stosowania technik operacyjnych w stosunku do podejrzanych. Dopiero w trakcie realizowanych działań okazało się, że osobą, do której przekazywane są informacje, jest pracownik NIK" - głosi oświadczenie szefa ABW.

Ani prokuratura, ani ABW nie ujawniają - zasłaniając się tajnym charakterem śledztwa - jakie tajemnice przekazywano oraz w jakim celu. Sprawa nie ma wymiaru politycznego - zapewnił we wtorek wiceszef ABW Zbigniew Goszczyński.

To może być zemsta lub próba zastraszenia w związku z informacjami o sfałszowaniu "Raportu otwarcia" rządu Millera - tak szef sejmowej speckomisji Antoni Macierewicz (RKN) mówił we wtorek o sprawie. Macierewicz powiedział PAP, że po konsultacji z kolegami z komisji zdecyduje, czy zaprosić w tej sprawie Barcikowskiego na najbliższe posiedzenie komisji w przyszłą środę.

W zeszłym tygodniu "Rzeczpospolita" ujawniła, że doszło do sfałszowania "Raportu otwarcia", w którym w 2002 r. rząd Leszka Millera obciążał ekipę Jerzego Buzka odpowiedzialnością za katastrofalny stan państwowych spółek. O popełnieniu przestępstwa przy sporządzaniu tego raportu zawiadomiła prokuraturę kierowana przez Mirosława Sekułę (AWS) NIK. NIK oceniła, że raport zawiera błędy, przypisuje odpowiedzialność za popełnione nieprawidłowości niewłaściwym zarządom i pomija fakty obciążające osoby związane z obecnym układem rządzącym - podała "Rz". Prokuratura Okręgowa bada, czy wszcząć śledztwo w tej sprawie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)