PolskaPosłowie zmienili kodeks drogowy

Posłowie zmienili kodeks drogowy


Nasza gazeta walczyła o to przez wiele miesięcy. Udało się! W piątek Sejm zdecydował, że kierowcy muszą jeździć z włączonymi światłami mijania przez cały rok.

Posłowie zmienili kodeks drogowy

Do zmiany przepisów namawialiśmy parlamentarzystów od dawna. Nie byliśmy sami. Do naszej akcji włączyli się znani wrocławianie, strażacy, taksówkarze, saperzy, energetycy, wodociągowcy i przedstawiciele wielu innych miejskich służb. Popierali ją artyści, politycy, harleyowcy i... klub miłośników trabantów.

– Służbowo bardzo dużo jeżdżę po całej Polsce i nie mam zamiaru skończyć żywota we wraku własnego samochodu. Tymczasem w naszym kraju drogowych ułanów nie brakuje. Nieraz znalazłem się w sytuacji, gdy właśnie zapalone światła innego auta uświadomiły mi, że nie jest to najlepszy moment do wyprzedzania – opowiadał Stanisław Szelc, wrocławski aktor i satyryk kabaretu Elita. Dziś razem z nami cieszy się z nowych przepisów.

Dotąd kodeks drogowy mówił, że światła powinniśmy włączać tylko od początku października do końca lutego, zawsze po zmierzchu oraz wtedy, gdy na drodze pogorszy się widoczność, na przykład w czasie mgły i deszczu. Sejm zdecydował, że teraz samochodowe reflektory mają palić się już zawsze. Jeśli zmiany zdąży zatwierdzić Senat, zmienione przepisy zaczną obowiązywać od 1 marca. W praktyce więc polscy kierowcy nigdy już nie powinni ruszać w drogę bez włączonych reflektorów. Ci, którzy złamią przepisy, mogą spodziewać się kar.

Grozi im sto złotych mandatu. – To decyzja, na którą czekaliśmy od dawna – cieszy się Lucjan Korszek, prezes wrocławskiego oddziału Polskiego Związku Motorowego. On też popierał naszą akcję. Sam od dawna ma w samochodzie instalację, która sprawia, że światła włączają się razem z silnikiem. Badania prowadzone w różnych krajach nie zostawiały wątpliwości – oświetlony pojazd zazwyczaj jest lepiej widoczny na drodze. A to oznacza większe bezpieczeństwo i pasażerów, i pieszych idących przez jezdnię.

– Wiem, że znajdą się kierowcy, którym nowe prawo się nie spodoba. Ale mam nadzieję, że wszystkich maruderów szybko uda się przekonać do jazdy na światłach, bo to oznacza same plusy – mówi Korszek. – Nie tracimy ani na paliwie, ani na szybkości. A zyskujemy bezpieczeństwo. Jestem pewien, że ocaleje wielu ludzi – przekonuje.

Nowe przepisy mają też przeciwników. – W lecie, przy mocnym słońcu, samochód na światłach wcale nie będzie lepiej widoczny. A nam, kierowcom, uderzy po kieszeni – uważa wrocławianin Tomasz Nowacki. – Oszczędności są tylko pozorne – przekonuje Jerzy Pomianowski z Instytutu Transportu Samochodowego w Warszawie. – Z badań wynika, że włączanie świateł zwiększy nasze rachunki za benzynę raptem o kilkanaście setnych procenta. Nawet tego nie zauważymy. O wiele więcej kierowcę kosztuje głośne słuchanie radia czy używanie klimatyzacji. Nie wspominając o samej technice jazdy. Dzięki niej można zmniejszyć zużycie paliwa nawet o 15 procent.

Przykładem świeci Szwecja

Mariusz Mikłos, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Każdy przepis, który poprawia bezpieczeństwo, jest bardzo potrzebny. A chyba nikt nie ma wątpliwości, że światła mijania zapalone w każdym samochodzie tylko pomogą. Dużo wcześniej na podobny pomysł wpadły inne kraje, choćby Szwecja. Tam na drogach jest już o wiele bezpieczniej. U nas też coraz więcej kierowców z własnej woli włączało ostatnio światła, także latem. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W ostatnim roku na Dolnym Śląsku spadła liczba wypadków. Zdecydowanie mniej było też ofiar.

Będzie mniej wypadków

Każdego roku na polskich drogach ginie ponad pięć tysięcy osób. W 2006 roku doszło w całym kraju do 45844 wypadków. Zginęły w nich 5103 osoby, 57930 zostało rannych. Eksperci z Instytutu Transportu Samochodowego szacują, że wprowadzenie obowiązkowej jazdy na światłach przez cały rok zmniejszy liczbę wypadków o około 20 proc.

Michał Gigołła

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)