Posłanka Sobecka pyta o kary dla pacjentów. Stanowcza odpowiedź ministerstwa
Słynąca z kontrowersyjnych pomysłów posłanka PiS z Torunia Anna Sobecka zwróciła ostatnio uwagę na problem pacjentów, którzy mimo zapisanej wizyty u lekarza nie pojawiają się w gabinecie. I postanowiła zapytać w resorcie zdrowia o ewentualne kary finansowe dla delikwentów.
Sobecka uważana jest za jedną z najbliższych współpracowniczek ojca Tadeusza Rydzyka. Jak ujawniliśmy, to ona stanęła w obronie księży i zaatakowała Wojciecha Smarzowskiego, reżysera filmu „Kler”. W piśmie skierowanym do ministra kultury i dziedzictwa narodowego, wicepremiera Piotra Glińskiego dopytywała, czy produkcja była finansowana z budżetu państwa ( "Kler" otrzymał dofinansowanie sięgające 3,5 mln zł z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej za kadencji byłej dyrektor Magdaleny Sroki). Ale aktywność posłanki nie ogranicza się jedynie do zagadnień związanych z kulturą. Okazuje się, że niepokoi ją również problematyka niesolidnych pacjentów. We wrześniowej interpelacji skierowanej do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego domaga się stanowczej reakcji.
„ Szanowny Panie Ministrze! Jak informują media, istną zmorą polskich przychodni są pacjenci, którzy zapisują się na wizytę, na którą jednak nie przychodzą, ani jej nie odwołują. Takie osoby marnują czas lekarzy, ale przede wszystkim blokują miejsce innym chorym. Według ostrożnych szacunków na wizyty nie przychodzi i nie odwołuje ich 20 procent pacjentów. Problem dotyczy nie tylko przychodni, ale również szpitali, np. w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym pacjent w dniu operacji zaćmy zrezygnował z zabiegu, na który w kolejce czeka się rok. Termin z którego mógł skorzystać inny potrzebujący przepadł. Inny przypadek z jednej z toruńskich przychodni z dnia 21 sierpnia br. – z 19 pacjentów zapisanych na wizytę u endokrynologa w ramach NFZ, nie przyszło ani nie poinformowało o rezygnacji aż 5 osób. Mając na uwadze powyższe, zwracam się z prośbą o udzielenie odpowiedzi: Czy ministerstwo rozważało wprowadzenie odpłatności lub ograniczenia w zapisach na kolejne wizyty dla niesolidnych pacjentów?” – pisze Sobecka.
Zobacz także: Jarosław Sellin o filmie "Kler". Mocne słowa
W imieniu szefa resortu zdrowia, odpowiedzi posłance udzielił wiceminister Maciej Miłkowski. - Jak słusznie podnosi Pani Poseł problem nie zgłaszania się pacjentów na umówiony termin udzielenia świadczenia zdrowotnego powoduje poważne straty po stronie części świadczeniodawców. Jedną z głównych przyczyn tego zjawiska była możliwość zapisywania się pacjentów na wiele list oczekujących, by sprawdzić, gdzie czas oczekiwania na świadczenie okaże się najkrótszy. Po uzyskaniu świadczenia wielu pacjentów nie informowało pozostałych świadczeniodawców, na których listy się wpisali, by ich wykreślono, gdyż uzyskali już świadczenie. (…) - uważa wiceminister Maciej Miłkowski.
Jednak, jak zaznacza „obecnie nie rozważa się możliwości wprowadzenie odpłatności lub ograniczeń w zapisach na kolejne wizyty dla niesolidnych pacjentów, gdyż szeroko rozumiane koszty społeczne takich rozwiązań mogłyby się okazać bardzo wysokie.”
Według resortu zdrowia: zamiast płacić, pacjentom trzeba przypominać o wizycie. - Na pacjentów obowiązek dostarczenia świadczeniodawcy oryginału skierowania w postaci papierowej, nie później niż w terminie 14 dni roboczych od dnia dokonania wpisu na listę oczekujących, pod rygorem skreślenia z tej listy.(…) Część świadczeniodawców, z kilku dniowym wyprzedzeniem, kontaktuje się np. telefonicznie z pacjentami, by im przypomnieć o terminie świadczenia – informuje wiceminister Miłkowski. I jak dodaje, minister zdrowia podjął działania mające na celu wprowadzenie elektronicznych skierowań.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie możesz przybyć na umówioną wizytę lekarską? Odwołaj ją! Na stronie kod rabatowy Orange znajdziesz oferty na zakup abonamentów w okazyjnych cenach.