Posłanka SLD o stanie wyjątkowym. "Polska jest w stanie wyjątkowej słabości rządu i służb"
Krążące po sieci zdjęcia prezydenta Andrzeja Dudy na Stadionie Narodowym w dniu, w którym wprowadza stan wyjątkowy na granicy polsko-białoruskiej oburzył sporą część opinii publicznej. Czy obecność na meczu Polska-Albania w tak napiętym dla naszego kraju momencie to błąd prezydenta Dudy? Jak twierdzi posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, wspomniane zdjęcia "mogą budzić rozbawienie", jednak cała sytuacja z nimi związana wcale nie jest taka zabawna. - Błędem jest samo to rozporządzenie prezydenta Andrzeja Dudy. (…) W rozporządzeniu nie ma także słowa o tym, o czym wielu polityków Zjednoczonej Prawicy mówi jako o przyczynie wprowadzenia stanu wyjątkowego, czyli o ćwiczeniach "Zapad" – zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską posłanka SLD. Z kolei zapytana o to, czy zgadza się z uzasadnieniem Mariusza Kamińskiego na temat wprowadzenia stanu wyjątkowego odparła, że w tym wszystkim może nie do końca chodzić o zapewnienie bezpieczeństwa. - Jeżeli (…) faktycznie prezydent widziałby zagrożenie zewnętrzne dla bezpieczeństwa państwa, to stanem nadzwyczajnym odpowiednim na takie sytuacje nie jest stan wyjątkowy, tylko stan wojenny. (…) Tymczasem wprowadzany jest albo błędny stan nadzwyczajny, albo po prostu (…) nie chodzi o żadne zagrożenie, nie chodzi o zwiększanie bezpieczeństwa. Chodzi o zabieg PR-owy, zabieg polityczny, ograniczanie swobód obywatelskich i o ograniczanie możliwości mediom relacjonowania tego, co dzieje się na granicy – stwierdziła. - Jeżeli rzeczywiście polski prezydent wprowadza stan wyjątkowy, ze względu na 30-kilka osób, które koczują i są uwięzione na granicy polsko-białoruskiej, potrzebują pomocy humanitarnej, medycznej i ochrony międzynarodowej i robi to prezydent 38-milionowego kraju, to sam daje świadectwo, że Polska jest w stanie wyjątkowej słabości rządu i służb – dodała w programie "Newsroom" WP posłanka Dziemianowicz-Bąk.