Posłanka Scheuring-Wielgus dorabiała "na czarno" . Cymański był grabarzem
Posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus pracowała "na czarno" w Londynie, a Tadeusz Cymański z PiS dorabiał jako grabarz. Przy okazji Święta Pracy politycy opowiadają o swoim pierwszym zatrudnieniu.
Posłów o pierwsze zatrudnienie zapytała Kancelaria Sejmu. Posłanka Scheuring-Wielgus wspomina, że najpierw zbierała wiśnie w NRD. – Po dwóch tygodniach zrezygnowałam, bo nie dawałam rady fizycznie – mówi. Następne wyjechała do Londynu. – To było muzeum kawy i herbaty. Jak tam weszłam to przez kolejne cztery lata nie wychodziłam. Właściciel zatrudnił mnie "na czarno". Wtedy wszystkich Polaków tak zatrudniano. Pracowałam jako asystent właściciela, uczyłam się i byłam przygotowywana do tego, by zostać kiperem herbacianym - mówi. Zrezygnowała z pracy, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Poseł PiS Tadeusz Cymański w dzieciństwie dorabiał przy zbieraniu lipy, bzu oraz buraków. – W czasie studiów człowiek różnych prac się imał. Dorabiałem jako grabarz i przy rozładunku wagonów. Pomagałem przez to sobie, rodzicom. Stać mnie było na różne drobne wydatki – wspomina polityk.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przy żniwach pracował też Marek Jakubiak z Kukiz'15. – Przerzynałem sznurki w snopkach i prawie przytomność straciłem. Było tak gorąco, kurz. Zarobiłem wtedy 100 złotych za dzień pracy – mówi polityk. Okazuje się, że od najmłodszych lat miał głowę do interesów. – W podstawówce kolegi ojciec był w Egipcie na kontrakcie i w Baltonie kupił kartom gum do żucia, "donaldówek". Kupiłem to od niego po 1,50 zł, a sprzedawałem po 5 złotych. Pamiętam, że byłem nieprawdopodobnie zdziwiony, jak łatwo można pieniądze zarobić – opowiada Jakubiak.
Trwa ładowanie wpisu: twitter