Posłance od Kornela Morawieckiego się upiecze? Śledztwo utknęło w miejscu

Warszawska prokuratura okręgowa nadal nie zakończyła śledztwa i nie przesłała do sądu aktu oskarżenia ws. słynnego głosowania na dwie ręce. I to mimo iż postępowanie trwa już trzeci rok, a prokuratorskie zarzuty w tej sprawie usłyszała Małgorzata Zwiercan, zaufana współpracowniczka Kornela Morawickiego. Zarzuty nie przeszkodziły jej w otrzymaniu nr 5 na liście PiS w Gdyni.

Posłance od Kornela Morawieckiego się upiecze? Śledztwo utknęło w miejscu
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Hulimka
Sylwester Ruszkiewicz

18.09.2019 | aktual.: 18.09.2019 14:23

Grudzień 2018 r. Prokurator przedstawia Małgorzacie Zwiercan (zgodziła się na podawanie pełnego imienia i nazwiska) zarzut przekroczenia uprawnień służbowych poprzez skorzystanie z karty do głosowania innego posła i oddanie za niego głosu wstrzymującego się. Posłanka nie przyznała się do zarzucanego jej czynu i skorzystała z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. W lutym 2019 roku, śledczy informują, że postępowanie jest w toku i znajduje się na końcowym etapie.

- Śledztwo pozostaje w toku, nie zostało zakończone decyzją merytoryczną – informuje Wirtualną Polskę Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie. Szczegółów procedowania śledczy nie ujawniają. Kiedy w lutym pytaliśmy prokuraturę: dlaczego nie został skierowany akt oskarżenia, usłyszeliśmy o "przeprowadzeniu ważnej czynności dowodowej”.

- Prowadzone są jeszcze czynności w sprawie, prokurator realizuje – z jego punktu widzenia – ważną czynność dowodową. Ze względu na to, iż postępowanie było przez długi czas zawieszone, niezbędne jest wykonanie wszystkich czynności. Termin zakończenia sprawy nie jest jeszcze wyznaczony – informował wówczas prokurator Łukasz Łapczyński.

Przypomnijmy, że w międzyczasie posłanka otrzymała 5 miejsce na liście wyborczej PiS w okręgu nr 26 obejmującym Gdynię. Listę otwiera szef pomorskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, szef komisji ds. wyłudzeń VAT Marcin Horała. Trójkę otrzymał rzecznik rządu Piotr Mueller, a tuż za nim jest były szef "Solidarności” Janusz Śniadek. Zwiercan, która jest na co dzień zaufaną współpracowniczką ojca premiera – Kornela Morawieckiego i należy do poselskiego koła "Wolni i Solidarni”, ma realne szanse na mandat.

Przyznała, że popełniła błąd

Chodzi o głośną sprawę z kwietnia 2016 roku. Małgorzata Zwiercan, wówczas posłanka klubu Kukiz’15, w głosowaniu nad wyborem sędziego Trybunału Konstytucyjnego oddała głos za swojego klubowego kolegę - Kornela Morawieckiego. Po głosowaniu przyznała że "popełniła błąd", ale "nie wiedziała, że to jest niezgodne z prawem”. Z kolei Morawiecki mówił, że "nie żałuje głosowania". - Pani poseł się pomyliła, w tym sensie że zrobiła to co ja bym chciał, ja bym tak głosował. Ja wyszedłem i ona odruchowo może zagłosowała, tak jak chciałem - powiedział.

Posłanka niedługo później została wyrzucona z klubu Kukiz’15. Z kolei Kornel Morawiecki sam zrezygnował z członkostwa. W sprawie wszczęto śledztwo.
We wrześniu 2017 r. warszawska Prokuratura Okręgowa skierowała do marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłanki.

Po tym, jak wniosek wpłynął na Wiejską, sprawa utknęła w martwym punkcie, a śledztwo zostało zawieszone. Powód? Sejmowa komisja regulaminowa i spraw poselskich odwlekała posiedzenie, na którym miała zająć się wnioskiem. Nie bez przyczyny. W komisji przewagę mieli posłowie PiS (jest ich 10 w 18-osobowym składzie). A jak wiadomo Zwiercan oraz pozostali członkowie koła poselskiego Wolni i Solidarni głosują podobnie jak PiS.

Wydawało się, że sprawa przyspieszy w kwietniu 2018 roku. Wtedy to, posłanka zapowiedziała że sama zrzeknie się immunitetu. Jednak mijały kolejne miesiące i nadal nic się nie działo. Dopiero jesienią ubiegłego roku, komisja pozytywnie zaopiniowała wniosek posłanki, w którym zrzekła się immunitetu.

Według posła Rzepeckiego, to nie przypadek

W prokuraturze nie przyznała się jednak do zarzutów. Jednym z tych, którzy pilnowali dokończenia sprawy posłanki w sejmowej komisji był poseł Łukasz Rzepecki. Polityk w 2017 roku odszedł z PiS i przeszedł do ruchu Kukiz’15. Jego zdaniem, śledztwo już dawno powinno być zakończone.

- Cała Polska widziała, jak Zwiercan głosuje za swojego partyjnego kolegę, tylko nie widziała tego pani poseł. To skandaliczna sytuacja. Czyżby nagły zanik pamięci? A może gra obliczona na jak najdłuższy proces? Tak, żeby wyrok nie zapadł jeszcze przed wyborami parlamentarnymi do Sejmu, które są jesienią tego roku – mówił nam poseł Łukasz Rzepecki.

- W tej sprawie bulwersujące jest również to, że prokuratura nie skierowała jeszcze aktu oskarżenia do sądu. Śledztwo, w tak wydawałoby się prostej sprawie, wszczęto w połowie 2016 roku i prowadzone jest już blisko trzeci rok. Możemy się zastanawiać: dlaczego posłanka jest traktowana w nadzwyczajny sposób, a zwykły obywatel miałby już dawno proces sądowy. Wygląda na to, że jest to nagroda za to, że głosuje tak jak PiS – oceniał poseł Rzepecki.

Próbowaliśmy porozmawiać z posłanką Zwiercan, ale miała wyłączony telefon. Po postawieniu zarzutów przez prokuraturę nie miała nic sobie do zarzucenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (314)