Posłance od Kornela Morawieckiego się upiecze? Śledztwo utknęło w miejscu
Warszawska prokuratura okręgowa nadal nie zakończyła śledztwa i nie przesłała do sądu aktu oskarżenia ws. słynnego głosowania na dwie ręce. I to mimo iż postępowanie trwa już trzeci rok, a prokuratorskie zarzuty w tej sprawie usłyszała Małgorzata Zwiercan, zaufana współpracowniczka Kornela Morawickiego. Zarzuty nie przeszkodziły jej w otrzymaniu nr 5 na liście PiS w Gdyni.
Grudzień 2018 r. Prokurator przedstawia Małgorzacie Zwiercan (zgodziła się na podawanie pełnego imienia i nazwiska) zarzut przekroczenia uprawnień służbowych poprzez skorzystanie z karty do głosowania innego posła i oddanie za niego głosu wstrzymującego się. Posłanka nie przyznała się do zarzucanego jej czynu i skorzystała z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. W lutym 2019 roku, śledczy informują, że postępowanie jest w toku i znajduje się na końcowym etapie.
- Śledztwo pozostaje w toku, nie zostało zakończone decyzją merytoryczną – informuje Wirtualną Polskę Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie. Szczegółów procedowania śledczy nie ujawniają. Kiedy w lutym pytaliśmy prokuraturę: dlaczego nie został skierowany akt oskarżenia, usłyszeliśmy o "przeprowadzeniu ważnej czynności dowodowej”.
- Prowadzone są jeszcze czynności w sprawie, prokurator realizuje – z jego punktu widzenia – ważną czynność dowodową. Ze względu na to, iż postępowanie było przez długi czas zawieszone, niezbędne jest wykonanie wszystkich czynności. Termin zakończenia sprawy nie jest jeszcze wyznaczony – informował wówczas prokurator Łukasz Łapczyński.
Przypomnijmy, że w międzyczasie posłanka otrzymała 5 miejsce na liście wyborczej PiS w okręgu nr 26 obejmującym Gdynię. Listę otwiera szef pomorskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, szef komisji ds. wyłudzeń VAT Marcin Horała. Trójkę otrzymał rzecznik rządu Piotr Mueller, a tuż za nim jest były szef "Solidarności” Janusz Śniadek. Zwiercan, która jest na co dzień zaufaną współpracowniczką ojca premiera – Kornela Morawieckiego i należy do poselskiego koła "Wolni i Solidarni”, ma realne szanse na mandat.
Przyznała, że popełniła błąd
Chodzi o głośną sprawę z kwietnia 2016 roku. Małgorzata Zwiercan, wówczas posłanka klubu Kukiz’15, w głosowaniu nad wyborem sędziego Trybunału Konstytucyjnego oddała głos za swojego klubowego kolegę - Kornela Morawieckiego. Po głosowaniu przyznała że "popełniła błąd", ale "nie wiedziała, że to jest niezgodne z prawem”. Z kolei Morawiecki mówił, że "nie żałuje głosowania". - Pani poseł się pomyliła, w tym sensie że zrobiła to co ja bym chciał, ja bym tak głosował. Ja wyszedłem i ona odruchowo może zagłosowała, tak jak chciałem - powiedział.
Posłanka niedługo później została wyrzucona z klubu Kukiz’15. Z kolei Kornel Morawiecki sam zrezygnował z członkostwa. W sprawie wszczęto śledztwo.
We wrześniu 2017 r. warszawska Prokuratura Okręgowa skierowała do marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłanki.
Po tym, jak wniosek wpłynął na Wiejską, sprawa utknęła w martwym punkcie, a śledztwo zostało zawieszone. Powód? Sejmowa komisja regulaminowa i spraw poselskich odwlekała posiedzenie, na którym miała zająć się wnioskiem. Nie bez przyczyny. W komisji przewagę mieli posłowie PiS (jest ich 10 w 18-osobowym składzie). A jak wiadomo Zwiercan oraz pozostali członkowie koła poselskiego Wolni i Solidarni głosują podobnie jak PiS.
Wydawało się, że sprawa przyspieszy w kwietniu 2018 roku. Wtedy to, posłanka zapowiedziała że sama zrzeknie się immunitetu. Jednak mijały kolejne miesiące i nadal nic się nie działo. Dopiero jesienią ubiegłego roku, komisja pozytywnie zaopiniowała wniosek posłanki, w którym zrzekła się immunitetu.
Według posła Rzepeckiego, to nie przypadek
W prokuraturze nie przyznała się jednak do zarzutów. Jednym z tych, którzy pilnowali dokończenia sprawy posłanki w sejmowej komisji był poseł Łukasz Rzepecki. Polityk w 2017 roku odszedł z PiS i przeszedł do ruchu Kukiz’15. Jego zdaniem, śledztwo już dawno powinno być zakończone.
- Cała Polska widziała, jak Zwiercan głosuje za swojego partyjnego kolegę, tylko nie widziała tego pani poseł. To skandaliczna sytuacja. Czyżby nagły zanik pamięci? A może gra obliczona na jak najdłuższy proces? Tak, żeby wyrok nie zapadł jeszcze przed wyborami parlamentarnymi do Sejmu, które są jesienią tego roku – mówił nam poseł Łukasz Rzepecki.
- W tej sprawie bulwersujące jest również to, że prokuratura nie skierowała jeszcze aktu oskarżenia do sądu. Śledztwo, w tak wydawałoby się prostej sprawie, wszczęto w połowie 2016 roku i prowadzone jest już blisko trzeci rok. Możemy się zastanawiać: dlaczego posłanka jest traktowana w nadzwyczajny sposób, a zwykły obywatel miałby już dawno proces sądowy. Wygląda na to, że jest to nagroda za to, że głosuje tak jak PiS – oceniał poseł Rzepecki.
Próbowaliśmy porozmawiać z posłanką Zwiercan, ale miała wyłączony telefon. Po postawieniu zarzutów przez prokuraturę nie miała nic sobie do zarzucenia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl