PolskaPoseł SLD wykluczony z prac komisji ds. PKN Orlen

Poseł SLD wykluczony z prac komisji ds. PKN Orlen

Sejmowa komisja do spraw PKN Orlen wykluczyła z prac komisji posła SLD Andrzeja Różańskiego. Poseł Różański uważa, że
jego wykluczenie to akt polityczny, a całą sprawę nazwał skandalem.

05.07.2005 | aktual.: 05.07.2005 14:51

Różańskiemu podziękowano, bo poseł SLD miał grozić ekspert komisji, Emilii Nowaczyk. Do zdarzenia miało dojść w przerwie przesłuchania Józefa Oleksego.

Obraz

Za wnioskiem w sprawie Różańskiego głosowało 5 posłów - Antoni Macierewicz (RKN), Roman Giertych (LPR), Konstanty Miodowicz (PO), Zbigniew Wassermann (PiS) i Andrzej Grzesik (Samoobrona); przeciwni byli Andrzej Aumiller (UP), Bogdan Bujak (SLD) i Zbigniew Witaszek (niezrz.). Na sali zabrakło chorego Józefa Gruszki (PSL) oraz Andrzeja Celińskiego (SdPl).

Komisja zebrała się na godzinnym posiedzeniu, podczas którego rozpatrzono tylko sprawy bieżące. Atmosfera była gorąca od początku, ponieważ Roman Giertych (LPR), zaraz po otwarciu posiedzenia, złożył wniosek o wyłączenie Różańskiego. Miało to związek z groźbami, jakich miał się dopuścić Różański wobec eksperta komisji Emilii Nowaczyk. To - zdaniem posłów - rażąco naruszyło niezależność eksperta i wywołało wątpliwości co do bezstronności posła.

Do zdarzenia, którego świadkiem był inny ekspert komisji Zbigniew Nowek, doszło podczas niedawnego przesłuchania przez komisję Józefa Oleksego. Pełnomocnik Oleksego zażądał, by w przesłuchaniu jego klienta nie uczestniczył poseł, b. szef kontrwywiadu UOP Konstanty Miodowicz (PO) oraz ekspert, b. szef wywiadu UOP Bogdan Libera. Obaj są uczestnikami procesu wytoczonego przez Oleksego w związku z oskarżeniem go o szpiegostwo w tzw. aferze Olina.

Choć Miodowicz sam wyłączył się z przesłuchania b. premiera, posłowie lewicy domagali się, by wniosek ten został formalnie przegłosowany. O zdanie w tej sprawie przewodniczący Andrzej Aumiller (UP) zwrócił się do ekspertów. Według notatki Nowaczyk, którą przekazała prezydium komisji, właśnie wtedy Różański miał jej grozić, że jeśli nie poprze wniosku o wyłączenie Miodowicza, złoży na nią skargę i wykluczy z grona ekspertów komisji. Według notatki, wcześniej, jeszcze w marcu, Różański miał mówić, że jest niezadowolony z ekspertyz Nowaczyk i wie, że przeciwko jej rodzinie prowadzone jest postępowanie karne.

Wyjaśnieniem sprawy gróźb zajmował się jako wiceszef - Wassermann, który poinformował, że Nowek potwierdził słowa Nowaczyk.

Różański przekonywał, że odręczna notatka sporządzona tuż po zdarzeniu, różni się od tej przekazanej prezydium. To - według posła - może świadczyć o tym, że Nowaczyk nie działała samodzielnie, że było to "urabianie pretekstu, aby go wykluczyć".

Jeszcze zanim posłowie wyłączyli Różańskiego, mówił on, że odbywa się nad nim swoisty sąd kapturowy. Jego zdaniem, próba odwołania ma prowadzić do tego, by nie uczestniczył on w końcowych pracach komisji. Insynuowanie, że próbowałem na Nowaczykowej wywrzeć nacisk jest kłamstwem i oszczerstwem - dodał. Zastanawiał się też, czy jego wykluczenie na końcowym etapie prac nie jest próbą ze strony posłów prawicy "ukrycia jakichś szalbierstw" i próbą pozbawienia go możliwości uczestniczenia w pracy nad raportem końcowym.

Dlatego, jeszcze przed głosowaniem w sprawie wykluczenia go z prac komisji, złożył na ręce Aumillera swoją wersję sprawozdania z jej działalności. Już po tym, jak przestał był członkiem komisji ocenił, że jego wykluczenie to akt polityczny, a całą sprawę nazwał skandalem.

Zdaniem Aumillera, komisja może pracować w 9-osobowym składzie. Poseł Różański, jeszcze jako pełnoprawny członek komisji złożył swoje sprawozdanie, klub SLD jest reprezentowany przez posła Bogdana Bujaka, myślę więc, że nie będzie problemów z dalszymi pracami komisji - powiedział.

W opinii Wassermanna, Różański, grożąc Nowaczykowej, rażąco naruszył prawo. Poseł SLD odpiera zarzuty i mówi, że jeśli Nowaczyk poczuła się zagrożona powinna złożyć zawiadomienie do prokuratury.

Poseł PiS pytany, czy może powiedzieć, że wykluczenie Różańskiego nie było działaniem politycznym odparł: "gdybym nie był politykiem, to bym tak mógł powiedzieć". Ale podstawą wykluczenia jest złamanie prawa - dodał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)