Poseł PO wysyła Bartłomieja Misiewicza do więzienia. Przypomina słynne słowa
Nie milkną echa doniesień o kontroli CBA w Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Tygodnik "Sieci" twierdzi, że ze sprawą związany jest Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik MON. Do tych zarzutów odniósł się poseł PO Cezary Tomczyk. Byłego współpracownika Antoniego Macierewicza wysyła po naukę do więzienia.
Dziennikarze "Sieci" opisali układ biznesowo-towarzyski zawiązany wokół PGZ, dzięki któremu miano wyciągać publiczne pieniądze. PGZ miała zawrzeć umowę na szkolenia na temat społecznej odpowiedzialności biznesu ze Stowarzyszeniem dla Dobra Rzeczpospolitej (SdDR). Jak ustaliło CBA, wniosek do zarządu zawierał nieprawdziwe informacje. Spółka wystawiała faktury, które PGZ szybko opłacało.
Tygodnik twierdzi, że również Bartłomiej Misiewicz miał osobiście zaproponować, aby spółka przejęła finansowanie organizacji koncertu "Głos Wolności" i zapłaciła zaliczkę na rzecz stowarzyszenia w wysokości 40 proc. kosztów koncertu. Chodziło dokładnie o kwotę 491 964,88 zł brutto. Sam zainteresowany uznał, że jest "szkalowany". "Przedstawiony opis ma się nijak do rzeczywistości, a więc autorzy tego paszkwilu muszą się liczyć z konsekwencjami prawnymi" - napisał na Twitterze Bartłomiej Misiewicz.
"Warsztatu powinni uczyć się w więzieniu"
W zapewnienia Misiewicza o niewinności nie wierzą jednak posłowie opozycji. Na konferencji prasowej w Sejmie parlamentarzyści PO stwierdzili, że sprawa powinna zostać dokładnie wyjaśniona przez sejmową komisję obrony.
- Kiedy myślimy, że Bartłomiej Misiewicz na zawsze odszedł z rządu i będzie udzielał się już tylko na portalach społecznościowych, on wraca jak bumerang. I to nie w byle jakiej sprawie, bo okazuje się, że w sprawie Polskiej Grupy Zbrojeniowej, sprawie, która może dotyczyć wielomilionowych przekrętów na polskich spółkach skarbu państwa - powiedział poseł Cezary Tomczyk.
Przypomniał też słowa Bartłomieja Misiewicza, który pytany o swoją karierę w MON mówił: "Gdzie młodzi ludzie mają nauczyć się warsztatu, żeby skutecznie pracować dla Polski?”. - Ja panu Bartłomiejowi Misiewiczowi chciałem dzisiaj odpowiedzieć: Kiedy młodzi są nieuczciwi, to warsztatu powinni uczyć się w więzieniu - powiedział Tomczyk.
Jego kolego z partii Marcin Kierwiński zaznaczył, że sprawa dotyczy także byłego szefa MON. - Jesteśmy przekonani, że to nie jest afera tylko pana Misiewicza. Jesteśmy przekonani, że to jest przede wszystkim afera Macierewicza, bo to Macierewicz desygnował zarząd PGZ, przyzwalał na to, aby takie osoby jak Bartłomiej Misiewicz mogły zajmować się rzeczami, do których nie mają kompetencji - mówił polityk PO.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl