Poseł Piotr Sz. zeznawał w procesie o szantaż
Poseł Piotr Sz. zeznawał przed sądem w Lublinie w procesie trojga osób oskarżonych o to, że szantażowali go, żądając pieniędzy za nieujawnienie nagrań kompromitujących posła. Powodem szantażu miało być niezapłacenie za usługę seksualną.
Sąd wyłączył jawność wtorkowej rozprawy, ponieważ - jak powiedziała sędzia Beata Górna-Gielara - zeznania posła miały dotyczyć życia intymnego stron.
Poseł nie zgodził się na podawanie w mediach jego nazwiska. Przed rozpoczęciem rozprawy nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. - W styczniu wydałem oświadczenie, którego treści dalej się trzymam. Do czasu zakończenia procesu nie wypowiadam się, nie chcę wpływać na decyzje sądu - powiedział.
Dodał, że po prawomocnym zakończeniu procesu zwoła konferencję prasową. - Wtedy porozmawiamy o wszystkim - zapowiedział.
W oświadczeniu wydanym w styczniu poseł Sz. napisał, że padł ofiarą prowokacji przygotowanej przez grupę przestępczą, nie uległ jej i sam zawiadomił policję, a niektóre informacje podawane przez media "mijają się z prawdą" i są wielce krzywdzące dla niego i jego rodziny.
Piotr Sz. w połowie lutego zrezygnował z członkostwa w Solidarnej Polsce i klubie parlamentarnym partii. Rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki powiedział wtedy, że gdyby poseł nie podjął decyzji o odejściu z partii i z klubu, to zostałby z niej wyrzucony.
28-letni Szczepan P., 27-letni Przemysław S. oraz 26-letnia Magdalena I. zostali oskarżeni przez lubelską prokuraturę o to, że w grudniu 2012 r. żądali co najmniej 3 tys. zł od Piotra Sz. grożąc mu ujawnieniem kompromitujących go nagrań.
Na pierwszej rozprawie, w kwietniu, odczytane zostały zeznania oskarżonych, z których wynikało, że 19 grudnia 2012 r. zorganizowali oni spotkanie Magdaleny I. z posłem Sz. w lubelskim hotelu Luxor. Przebieg spotkania był rejestrowany. Kobieta miała też wcześniej spotykać się z posłem, który nie zapłacił jej za seks.