Poseł Kukiz'15: Rafał Wójcikowski mógł się narazić pewnym środowiskom
Poseł Kukiz'15 Jarosław Porwich zwraca uwagę na zagadkowe elementy związane ze śmiercią klubowego kolegi - Rafała Wójcikowskiego.
Poseł Wójcikowski dwa tygodnie przed śmiercią mówił o wizycie "smutnych panów", którzy artykułowali groźby względem niego - stwierdził gość Rozmowy PR24, Jarosław Porwich.
Parlamentarzysta Kukiz'15 zginął 19 stycznia na drodze krajowej S8, w wypadku samochodowym. Poseł jechał w kierunku Warszawy. Jego auto zjechało na lewy pas oraz uderzyło w barierki energochłonne. Samochód odbił się od barierek i stanął w poprzek drogi na prawym pasie. Samochód miał ominąć lewą stroną kierowca VW Caddy. Potem w auto Rafała Wójcikowskiego uderzył kierowca Forda Transita. Miał on nie widzieć auta, bo było nieoświetlone.
Innego zdania jest jednak nowy świadek odnaleziony przez śledczych - kierowca tira. Twierdzi on, że widział światła.
Co ciekawe, akumulator samochodu posła Wójcikowskiego znaleziono 20 metrów od miejsca wypadku.
Zobacz także: wypadek premier Beaty Szydło
Zdaniem posła Porwicha, "akumulator to jeden z elementów zagadkowych śmierci Wójcikowskiego".
Porwich zwrócił uwagę także na fakt, że poseł Wójcikowski przed śmiercią zajmował się ustawą hazardową, czym mógł się narazić róznym środowiskom. - Chodziło o to, żeby pieniądze z hazardu trafiały do budżetu, a nie w różne, dziwne miejsca - stwierdził poseł Kukiz'15.
- Postępowanie trwa 7 miesięcy, mam nadzieję, że dowiemy się więcej od prokuratury, niekoniecznie od dziennikarzy - stwierdził poseł Porwich.
Według doniesień dziennika "Rzeczpospolita", w aucie Rafała Wójcikowskiego uszkodzony był przewód hamulcowy. Prokuratura wydała oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim m.in., że ekspertyzy "w sposób jednoznaczny i kategoryczny wskazują, że stan techniczny pojazdu nie miał żadnego związku przyczynowego z zaistniałym wypadkiem".