PolitykaProkuratura Krajowa ucina spekulacje dotyczące śmierci posła Rafała Wójcikowskiego

Prokuratura Krajowa ucina spekulacje dotyczące śmierci posła Rafała Wójcikowskiego

"[...] Stan techniczny układu hamulcowego nie miał wpływu na zaistnienie wypadku, ani nie miał związku z jego przebiegiem" - to fragment z komunikatu Prokuratury Krajowej. Organ postanowił uściślić podane w mediach informacje, zgodnie z którymi przewód hamulcowy w aucie posła był uszkodzony. Był - ale dosyć nietypowo doszło do tego już w trakcie wypadku.

Prokuratura Krajowa ucina spekulacje dotyczące śmierci posła Rafała Wójcikowskiego
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Magdalena Nałęcz-Marczyk

21.08.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Zarówno opinia biegłych wydana w marcu 2017 roku, jak i pogłębiona opinia z kwietnia 2017 roku, w sposób jednoznaczny i kategoryczny wskazują, że przedwypadkowy stan techniczny pojazdu nie miał żadnego związku przyczynowego z zaistniałym wypadkiem" - podała Prokuratura Krajowa, odnosząc się do najnowszych spekulacji na temat tragicznego wypadku i śmierci posła Rafała Wójcikowskiego.

Oświadczenie to reakcja na medialne doniesienia. "Rzeczpospolita" podała że w aucie posła był uszkodzony przewód hamulcowy. – Odnotował to biegły, który badał stan techniczny auta. Uszkodzenie było między sztywnym a giętkim elementem przewodu. Odniosła się też do tego w swojej opinii Politechnika Łódzka, która nie dopatrzyła się podstaw do przyjęcia, że mogło dojść do celowego uszkodzenia. Na ten temat wypowie się też Instytut Sehna – powiedział gazecie rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania.

"Przewody hamulcowe rzadko ulegają uszkodzeniom podczas wypadków" - wypowiedział się dla "Rz" biegły specjalizujący się w wypadkach. Z oświadczenia Prokuratury Krajowej wynika jednak, że właśnie taka sytuacja miała miejsce tym razem. "Wszystkie układy pojazdu kierowanego przez pokrzywdzonego mające wpływ na bezpieczeństwo jazdy, w tym w szczególności hamulcowy, kierowniczy i jezdny, były sprawne technicznie" - czytamy w komunikacie.

Z opinii wydanej przez biegłego w kwietniu 2017 r. wynika, że do uszkodzenia przewodu doszło na skutek "działającej jednorazowo odpowiednio dużej siły rozciągającej i zginającej". "Biegły nie stwierdził śladów działania narzędzi, które mogłyby być użyte w celu rozdzielania przewodu, ani takich cech powierzchni przełomów, które mogłyby świadczyć o zmęczeniowym charakterze uszkodzenia" - podkreśla prokuratura.

Z informacji podawanych przez gazetę wynikało również, że śledczy odnaleźli nowego świadka, którego zeznania mogą zmienić przebieg śledztwa.

Jechał obok i widział światła. Inny świadek - już nie

Rafał Wójcikowski zginął 19 stycznia w wypadku samochodowym na trasie S8 nieopodal Rawy Mazowieckiej, gdy jechał do Warszawy. Z niewyjaśnionych przyczyn jego samochód uderzył w barierki energochłonne na lewym pasie. Auto odbiło się od nich i stanęło w poprzek drogi na prawym pasie. Jeden z samochodów (vw caddy) zdołał ominąć lewą stroną auto posła Kukiz'15. Nie udało się to jednak kierowcy forda transita, który uderzył w pojazd parlamentarzysty. Zeznawał później, że nie widział stojącego na drodze samochodu, bo był on nieoświetlony. Kolejny świadek - kierowca tira przejeżdżającego obok - twierdzi, że światła widział.

Prokuratura poszukiwała kierowcy białego tira, który tuż przed śmiercią posła zdołał ominąć jego samochód z prawej strony. Było to chwilę przed tym, zanim w auto Wójcikowskiego wjechał ford. – Kierowca tego tira potwierdził, że widział samochód stojący na awaryjnych światłach, dostrzegł uszkodzenie auta z przodu, ale nie było nikogo na zewnątrz. Uznał, że nie ma potrzeby się zatrzymywać – powiedział „Rzeczpospolitej" Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury.

Zajmujący się sprawą prokurator Jacek Pakuła z łódzkiej prokuratury okręgowej twierdzi, że mężczyzna został przesłuchany dwukrotnie. - Zeznania kierowcy tira jednoznacznie wskazują, że widział pojazd stojący w poprzek drogi, a światła, które widział, były światłami tego pojazdu. Nie widział natomiast osób, które miałyby chodzić wokół samochodu - powiedział Pakuła.

Dodał, że słowa kierowcy potwierdzają to, co prokuratura już wie - że doszło w pierwszej kolejności do uderzenia auta posła w barierę, a następnie samochód stanął w poprzek drogi. - Nic nowego się nie wydarzyło, co by uprawniało do snucia nowych teorii - mówił.

Na wniosek biegłych w nocy z poniedziałku na wtorek zostanie przeprowadzony ponowny eksperyment procesowy. Celem tego eksperymentu jest pogłębienie ustaleń odnoszących się do możliwości i zdolności obserwacji pojazdu posła przez innych uczestników ruchu drogowego.

Źródło: pk.gov.pl, PAP, Rzeczpospolita, WP

Komentarze (55)