Poseł Andrzej Dąbrowski współpracował z lobbystami? "Zgłaszałem poprawki sam i w dobrej wierze"
Kto napisał zgłoszone przez posła Andrzeja Dąbrowskiego z klubu Zjednoczonej Prawicy poprawki do ustawy antylichwiarskiej? Media donoszą, że poseł żywcem przekopiował je z maila od lobbysty działającego na rzecz jednej z firm pożyczkowych. Dąbrowski zapewnia, że poprawki napisał sam i w dobrej wierze, ale przyznaje, że w jego skrzynce mailowej są wiadomości od dr Łukasza Gębskiego - eksperta, który miał lobbować na rzecz jednej z firm pożyczkowych. Sprawą zajmie się w środę klub Zjednoczonej Prawicy. - Gdyby potwierdziło się, że poprawki napisane są przez lobbystę i służą interesowi jednej firmy, to z pewnością posła Dąbrowskiego spotka kara. Może ona objąć także wykluczenie z klubu - mówi WP Jarosław Gowin.
14.07.2015 | aktual.: 15.07.2015 08:54
- Nigdy w życiu się nie spotkałem z dr Łukaszem Gębskim, nie znam go, nigdy z nim nie rozmawiałem, ani nie korespondowałem. Poprawki, które zgłosiłem, powstały w moim biurze. Na moje polecenie zostały stworzone przez pracowników - zapewnia z w rozmowie z Wirtualną Polską zawieszony poseł Klubu Zjednoczonej Prawicy Andrzej Dąbrowski. Przyznaje, że pocztą elektroniczną przychodziły do jego biura poselskiego maile, których nadawcą był dr Robert Gębski. - Wątpię jednak, żeby odbyło się to tak, że z tego akurat maila wyciąłem część tekstu i wkleiłem jako treść poprawki. Zresztą nie robiłem tego sam. Zwykle mówię moim pracownikom, w którą stronę idziemy z poprawkami czy interpelacjami i oni przygotowują te dokumenty w oparciu o różne materiały, do których uda im się dotrzeć. Jeśli jest ekspertyza, która idzie w dobrym kierunku, to z niej korzystają - wyjaśnia poseł. W wersji elektronicznej zgłoszonych przez niego poprawek jako autor pliku figuruje właśnie dr Gębski.
Pracownicy posła popełnili błąd?
- Teraz nie dojdę, czy któryś z moich pracowników zrobił kopiuj wklej z tego czy innego maila z ekspertyzą. Możliwe, że moi ludzie - pracując nad uzasadnieniem poprawek - mieli otwartych kilka dokumentów w tym samym oknie i popełnili błąd - zastanawia się Andrzej Dąbrowski. Poseł zapewnia jednocześnie, że nie zrobił tego z premedytacją czy na czyjeś polecenie. Czy w związku z zamieszaniem, które się wytworzyło zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje? - Rozmawiałem z nimi. Chcieli dobrze - stwierdza poseł.
Poprawki zgłoszone przez Andrzeja Dąbrowskiego dotyczyły pozaodsetkowych kosztów pożyczek. Poseł wnosił o usunięcie jednego z paragrafów, co dawałoby firmom pożyczkowym możliwość obejścia nakładanego przez ustawę limitu 120 dni, podczas których firmy nie mogły nakładać na klientów dodatkowych opłat związanych z niespłaceniem kredytu w terminie. W drugiej poprawce poseł wnosił o wyłączenie spod ustawy kredytów odnawialnych. Firmy mogłyby zatem zamienić wszystkie swoje produkty na kredyty odnawialne.
- Poprawki, które zgłosiłem, były korzystne dla konsumentów. Zrobiłem to w dobrej wierze, Zanim je zgłosiłem, konsultowałem się z wieloma podmiotami m. in. ze Związkiem Banków Polskich. Chciałem działać merytorycznie. Nie ukrywałem też, że wydawało mi się, iż ta ustawa preferuje jedną z firm. A ja jestem zwolennikiem równej konkurencji na rynku. Chciałem, żeby ta ustawa była jak najlepsza - mówi w rozmowie z WP poseł Dąbrowski. - Już parę lat jestem w polityce i gdybym chciał zrobić coś takiego, to na pewno uniknąłbym tego typu prostych błędów - zapewnia.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że poseł Dąbrowski, składając poprawki do ustawy, nad którą pracowała sejmowa komisja i podkomisja finansów publicznych, nawet nie jest jej członkiem. - Nie jestem, bo nie mogę być. Są parytety. Ale zajmowałem się tematem pożyczek od dłuższego czasu. Znam go. Z tego typu problemami zgłaszali się do mnie wyborcy. Kwestie finansowe leżą w orbicie moich zainteresowań. Pracowałem kiedyś w banku - wyjaśnia.
Ekspert: nazywanie mnie lobbystą jest draństwem
Łukasz Gębski, który - według mediów - miał napisać zgłoszone przez posła Dąbrowskiego poprawki ma być też związany ze Związkiem Firm Pożyczkowych, który zrzesza podmioty zajmujące się "chwilówkami". W tym jedną z firm, na korzyść której miały działać zgłoszone poprawki. Gębski, w rozmowie z WP, podkreśla, że jest pracownikiem naukowym Szkoły Głównej Handlowej i ekspertem ds. kredytów. Wyjaśnia swoje związki z ZFP. - Dla Związku przygotowywałem raport "Mikropożyczki 2013" - analizę rynku firm mikropożyczkowych oraz analizę skutków regulacji. Obie sprawy w roku 2014. Nie byłem, ani nie jestem pracownikiem ZFP - zaznacza.
Twierdzi także, że nie zna posła Dąbrowskiego. Zapewnia również, że nie zna też treści poprawek, które parlamentarzysta zgłosił w końcówce prac nad ustawą antylichwiarską. - Nazywanie mnie lobbystą jest "draństwem" i robione jest ze względu na poczucie braku konsekwencji tych, którzy używają tego określenia - mówi nam dr Gębski. Nie wyklucza jednak, że jego analiza mogła trafić do skrzynki mailowej posła Dąbrowskiego lub jego pracowników.
- W ciągu minionych 18 miesięcy przygotowywałem cały szereg artykułów, opinii, ekspertyz z zakresu regulacji rynku konsumenckiego i samego projektu ustawy. Ich adresatami były firmy pożyczkowe, ZFP, media, moi znajomi zajmujący się tym tematem, a pytający o opinie. Dokumenty wysyłałem zawsze w formacie MS Word i w związku z powyższym wszystkie noszą znacznik mojego autorstwa w zapisie pliku tekstowego. Jeżeli ktoś udostępnił taki plik współpracownikowi posła, a ta osoba pracowała "na nim", na zawsze w systemie będę jego autorem. Chyba, że nastąpią kopiowania fragmentów tekstu do innych plików - wyjaśnia kwestię autora elektronicznej wersji poprawek. - Głupio mi i tyle. Ktoś bez mojej wiedzy wykorzystał źródłowy dokument mojego autorstwa i zostałem przez to wplątany do politycznej gry - podsumowuje dr Łukasz Gębski.
Jarosław Gowin: będę wnioskował o analizę tych poprawek
"Wyjaśnimy rzecz do bólu" - napisał w ubiegłym tygodniu na Twitterze szef sejmowego klubu Zjednoczonej Prawicy Jarosław Gowin. Sprawą poprawek Andrzeja Dąbrowskiego klub ma zająć się w środę. - Poseł Dąbrowski wydał oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzeczył zarzutowi, że zgłoszone przez jego poprawki zostały napisane przez lobbystę. Jutro zbierają się władze partii. Będę wnioskował o zamówienie analizy, czy poprawki zgłoszone przez posła Dąbrowskiego służą interesowi jednej z firm czy też - jak twierdzi Pan Poseł - interesowi klientów - mówi Wirtualnej Polsce poseł Gowin. - Gdyby potwierdziło się, że poprawki napisane są przez lobbystę i służą interesowi jednej firmy to z pewnością posła Dąbrowskiego spotka kara. Może ona objąć także wykluczenie z klubu. Dzisiaj jednak nie można przesądzać o winie - podkreśla Jarosław Gowin.
Kara może być dotkliwa nie tylko dla posła, ale i dla całego klubu Zjednoczonej Prawicy. Tworzy go w tej chwili piętnaścioro posłów. To minimalna liczba potrzebna do utworzenia klubu. Gdy posłów zostałoby czternaścioro, to klub zmieniłyby się w koło poselskie. Tracąc tym samym wiele sejmowych przywilejów.
- Na chwilę obecną jestem zawieszony. Poddam się całkowicie stanowisku pana przewodniczącego. Jeżeli uzna, że zrobiłem źle, to się dostosuję do decyzji - zapewnia poseł Dąbrowski i dodaje, że dla wyjaśnienia tej sprawy jest gotów oddać także biurowe komputery, z których korzysta on i jego pracownicy.