Porwanie samolotu przez Białoruś. Rodzice Ramana Pratasiewicza błagają o pomoc
Raman Pratasiewicz został aresztowany w niedzielę w Mińsku przez białoruskie władze. Dziennikarz leciał wtedy z Aten do Wilna. Białoruś wymusiła lądowanie samolotu i zatrzymała aktywistę. Rodzice Pratasiewicza apelują do społeczności międzynarodowej o "uratowanie syna". Matka dziennikarza przekonuje, że jej syn nie zrobił nic złego.
Rodzice Ramana Pratasiewicza mieszkają we Wrocławiu. W niedzielę białoruskie władze zatrzymały ich syna. Rodzice aktywisty w wywiadzie dla agencji AFP przekazali, że wciąż mają nadzieję, że w końcu dostaną wiadomość od Ramana.
Rodzice Ramana Pratasiewicza: oni go zabiją
Natalia Pratasiewicz przekazała, że nie spała od dwóch nocy. Cały czas trzyma telefon w dłoniach i czeka, aż dostanie wiadomość od syna. - Proszę, błagam, wzywam całą społeczność międzynarodową, aby go uratowała - przekazała kobieta.
Matka Pratasiewicza dodała, że jej syn "to tylko dziecko". Jeszcze raz zaapelowała o uratowanie opozycjonisty. - Oni go zabiją - dodała.
Natalia i Dzmitry Pratasiewiczowie uważają, że Raman może być przetrzymywany w areszcie tajnych służb białoruskich.
- Prawnik próbował się z nim dzisiaj spotkać, ale nie mógł. Nadal nie wiemy, czy on tam jest, jaki jest jego stan, jak się czuje - powiedział 48-letni Dzmitry, były wojskowy.
Ojciec Ramana dodał, że jednym ze sposobów torturowania przez białoruskie władze jest nieinformowanie o tym, gdzie przetrzymywani są ich bliscy.
Wideo z Ramanem Pratasiewiczem
Rodzice białoruskiego aktywisty są w ciągłym kontakcie z matką jego partnerki - Sofii Sapiegi, która studiuje prawo w Wilnie. Ona także została aresztowana w niedzielę w Mińsku.
Rodzice Ramana twierdzą, że na opublikowanym w poniedziałek przez białoruskie władze wideo widać ślady pobicia aktywisty. Ojciec dziennikarza dodał, że na nagraniu młody dziennikarz jest wyjątkowo zdenerwowany. Ponadto miał braki w uzębieniu i siniaki po lewej stornie twarzy oraz szyi.
Mężczyzna przekazał, że film był wyreżyserowany i nagrany pod presją.
Przeprowadzili się do Polski w 2020 roku
Pratasiewiczowe do Polski przeprowadzili się w 2020 roku po stłumieniu protestów, które odbyły się po wyborach prezydenckich na Białorusi w sierpniu.
Przekazali, że ich syn czuł się bezpiecznie na terenie Unii Europejskiej - Raman najpierw mieszkał w Polsce, później na Litwie. W Grecji bloger był na wakacjach ze swoją dziewczyną. Jego ojciec dodał, że dziennikarz nie mógł przewidzieć takich konsekwencji.
- Mój syn, ten młody człowiek, chciał tylko powiedzieć prawdę o sytuacji. Nie zrobił nic złego - zaznaczył Dzmitry w rozmowie z AFP.
Porwanie samolotu przez Białoruś
Przypomnijmy, że do porwania samolotu cywilnego Ryanair przez Białoruś doszło w niedzielę. Na pokładzie przebywał białoruski dziennikarz i opozycjonista - Raman Pratasiewicz.
Przywódcy UE na szczycie w Brukseli zadecydowali o nałożeniu kolejnych sankcji na przedstawicieli białoruskiego reżimu, a także sankcji gospodarczych na Białoruś - takie informacje przekazał Piotr Müller, rzecznik polskiego rządu.